środa, 26 lutego 2014

Rozdział 31

Następnego dnia, gdy rano wszedłem do sali mojej ukochanej; nie było nikogo. Starannie zaścielane łóżko, żadnych ciuchów, kwiatów które Alex dostała od chłopaków i rodziny; też nie było. Przeraziłem się. Zazwyczaj to nie wróży nic dobrego.

Patrzyłem na łóżko, gdy poczułem jak ktoś przytula mnie od tyłu;
- Co wystraszyłeś się, że tak Ci serce wali? - dziewczyna położyła dłonie na mojej klatce piersiowej. Fakt wystraszyłem się tego czego mogłem się dowiedzieć dlatego tak waliło mi serce.
- Już nie leżysz tu?- spytałem odwracając się do Niej przodem i całując jej czoło
- Nie. Przenieśli mnie- uśmiechnęła się- Chodź zobaczysz Naszą kruszynkę.
nie mogłem ukryć mojego zadowolenia i z szerokim uśmiechem poszedłem za Alex. Nie mogłem się doczekać, żeby ujrzeć MOJE dziecko. MOJĄ córeczkę. Wczoraj nie było takiej możliwości. Miała liczne badania, które tylko potwierdziły, że jest zdrowa i silna.
Trzymając się za ręce poszliśmy do małej salki w której była nasza córeczka. Weszliśmy do środka i dziewczyna zaprowadziła mnie do odpowiedniego inkubatora;
- To Pana Córka, Panie Sykes- uśmiechnęła się i dała mi buziaka w policzek
Spojrzałem na małą istotkę i zaparło mi dech w piersiach. Jest taka... malutka... kruchutka... niewinna. Po prostu śliczna. Ciemne włoski zmierzwione na czubku główki... Nigdy nie myślałem, że będę tak cieszył się z dziecka w tak młodym wieku.
Niczego nie żałuje. Kocham Alex całym sercem i chcę spędzić z Nią resztę życia;
- Jak damy jej na imię ?- z rozmyślań wyrwał mnie głos dziewczyny
- Co?- spytałem głupio
dziewczyna zaśmiała się słodko- Jak damy jej na imię?
- A jak byś chciała?- objąłem ją wokół pasa przyciągając lekko do siebie
- Hmm...- zamyśliła się przygryzając wargę- No skoro się urodziła tu w Londynie...
- Czyli nie chce nadać jej Polskiego imienia?
- Nie. Skoro się tu urodziła, to możemy dać jej na imię hmm... Megan?
- Megan? - uśmiechnąłem się
- Co nie podoba Ci się?
- Jest Śliczne- nachyliłem się i dałem jej czułego buziaka.- No to teraz ta ślicznotka nazywa się Megan Sykes.
- Wiesz co mógłbyś trochę bardziej ukryć swój zachwyt- wytknęła mi ze śmiechem
- Kocham Cię- pocałowałem jej malinowe usta- I Megan też Kocham- wskazałem palcem na inkubator i znów połączyłem nasze usta.

4 godziny później:

- Tak Kochanie idź do domu- upewniała mnie po raz kolejny dziewczyna- Niczego nie potrzebuje.
- Ale jesteś pewna tego?
- Oj idź już, bo Cię kopne w ten chudy tyłek jak mnie będziesz drażnił- zaśmiała się
- Ej Nie mam chudego tyłka !- wytknąłem i ująłem jej twarz delikatnie w dłonie- Jak będziesz czegoś potrzebowała, lub cokolwiek masz tam takie magiczne urządzenie, przez które możesz do mnie zadzwonić- pocałowałem jej usta- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też Kocham. Pa
- Wpadnę później Słoneczko- puściłem buziaka w powietrzu i wyszedłem z sali.
Zbiegłem na dół po schodach i wyszedłem przed budynek szpitala.
Na parkingu wypatrzyłem samochód kolegi i od razu do niego podszedłem;
- Cześć Tom- podałem rękę koledze, gdy wsiadłem do auta
- Siema. To gdzie jedziemy?
- Najpierw po wózek, łóżeczko, jakieś ciuszki...
- No tak Tatuś z Ciebie na całego- zaśmiał się odpalając silnik
- A jak -wyprostowałem się dumnie- Muszę być dobrym ojcem dla Megan.
- Megan? - uniósł brew
- Tak, tak ma na imię moja córcia.- zaśmiałem się- Co taki zdziwiony?
- Mówiłeś, że nie lubisz tego imienia, bo kojarzy Ci się z...
- Zamknij się- zgasiłem go- Lubię to imię i tak będzie miała na imię moja córka.
- Dobrze już nic nie mówię- wyjechał na ulice- To jedziemy po te rzeczy dla Megan, Tatusiu.

                                                                         ~~~Alex~~~

Gdy Nathan wyszedł ja chwyciłam telefon i od razu poszłam do mojej Kruszynki.
Nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa! Mam śliczną, silną Córeczkę, wspaniałego troskliwego faceta... Czego chcieć więcej?

-Można?- zajrzałam do pomieszczenia w którym leżała Megan. Pielęgniarka właśnie karmiła drugie dziecko.
- Pewnie Pani Sykes- uśmiechnęła się serdecznie, a ja poczułam jak moje policzki oblewają się rumieńcem słysząc jak mnie nazwała.- Może chciała by Pani nakarmić swoją Córkę?
- J...Ja... Ja?- wymamrotałam i usiadłam na fotelu w kącie pokoju.
- No tak-odłożyła dziecko do inkubatora- Mała potrzebuje matczynego ciepła i czuć regularne bicie serca, które działa kojąco, bo słyszała to przez cały "pobyt"- zaznaczyła w powietrzu cudzysłów- w Pani brzuszku. Da Pani radę, wiem, że to może być stresujące, ale wcześniej czy później to nastąpi- po raz kolejny posłała mi serdeczny, ciepły uśmiech.

Czasem zastanawiam się jak to jest, że wszystkie pielęgniarki pracujące w tym szpitalu, tak często się uśmiechają i są tak miłe, że ciężko to opisać. Porównując Polskie szpitale z Londyńskimi to jak dwa różne światy. W Polsce pielęgniarki rzadko się zdarza, że są miłe i serdeczne, czasem zabijają wręcz spojrzeniem, lekarze po prostu nie interesują się pacjentami, badają ich tylko po to by "odbębnić" całą robotę i dostać za to kasę. W Londynie zaś jest odwrotnie. Każdy stara się by pacjent czuł się jak najlepiej i właśnie uśmiechem dodają dużo otuchy i dbają o dobro leczonego.

- Więc Pani Sykes- usłyszałam głos kobiety nad głową- jak będzie?- spojrzałam na dziecko, które trzymała w rękach. I nie powiem, bo wystraszyłam się. Megan jest tak malutka, że bałam się, że mogę nie żeby specjalnie, ale przypadkiem zrobić jej krzywdę.
Jednak Brunetka podała mi dziecko nie czekając na moją odpowiedź, po czym podała mi butelkę z mlekiem dla Małej.
To jest wspaniałe uczucie trzymać w rękach dziecko, które jeszcze nie dawno nosiło się pod sercem.

Gdy skończyłam karmić Meg, pielęgniarka wzięła ją ode mnie i włożyła do inkubatora, gdzie spędzi jeszcze co najmniej miesiąc, ze względu na to, że jest wcześniakiem.

Siedziałam i patrzyłam oczarowana w stronę Córeczki. W tym momencie przypomniałam sobie, że jeszcze ktoś nie wie o tym, że urodziłam. Chwyciłam telefon i od razu wykręciłam odpowiedni numer. Po paru sygnałach usłyszałam dobrze znany mi głos;
- Cześć Córeczko! Co tam słychać w Wielkim Świecie?
- Mamuś jest świetnie!- powiedziałam radośnie- Siedzisz?
- Nie, stoję.
- To usiądź, bo muszę Ci coś powiedzieć.
usłyszałam odsuwanie krzesła i bezsilne klapnięcie na mebel- Już siedzę- powiedziała jakby lekko... zdenerwowana?
- Mamo- powiedziałam oficjalnie- Jesteś babcia!
- Słucham ?
- Jesteś Babcią. Już. Urodziłam wczoraj.
-...
- Maaaamoo...?
- Córciu nawet nie wiesz jak się cieszę !- pisnęła mi do słuchawki- Chłopiec czy dziewczynka?
- Mamo mówię, że jesteś babcią- zaśmiałam się
- No to już wiem, ale pytam czy mam wnuka czy wnuczkę.
- Mówię, że jesteś babcią... A nie żoną dziadka- zaśmiałam się ponownie i odsunęłam słuchawkę od ucha bowiem moja rodzicielka zaczęła piszczeć
- Mam wnusię! Zdrowa jest? Wszystko w porządku? Ile waży ? Ile ma centymetrów? Jak dacie jej na imię ? Co na to Nathan?
- Mamo przystopuj trochę- parsknęłam- Jest zdrowa i bardzo silna jak na wcześniaka. Ma 46 centymetrów, waży 1,5 kg i ma na imię Megan. Nathan jest zachwycony i świetnie sprawdza się w roli ojca jak na razie.
- Oo Megan ładnie. Ja poproszę zdjęcie wnusi, będę się chwalić- słyszałam w jej głosie zachwyt- Megan Markowiak jak to ładnie brzmi.
- Chyba Sykes, mamo.
- Ah no tak- zaśmiała się- Kochanie muszę kończyć, bo do pracy pędzę. Czekam na zdjęcie! Całusy dla Małej i Nathana, pa !
- Pa Mamo, buziaki dla reszty!

Rozłączyłam się, zrobiłam dziewczynce zdjęcie wysłałam je do Mamy, a także do Siostry z podpisem;
,, No Ciociu to teraz musisz odwiedzić Megan xx"
oraz Taty z podpisem:
 ,, Niestety Tato jesteś Mężem Babci :p Twoja Wnusia Megan Sykes. Całusy ;* "

Z uśmiechem na twarzy ruszyłam do sali w której przebywałam i nim zdążyłam usiąść na łóżku usłyszałam jakieś śmiechy na korytarzu. Coś czuję, że będę miała gości ;D

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć wszystkim! ;)

Wróciłam po dość długiej nieobecności i wiecie co?
Trochę się stęskniłam za pisaniem dla Was, chociaż nie komentujecie ;)

Szczerze to już wcześniej chciałam dodać rozdział, ale po prostu nie miałam kiedy. Miałam tak napięty grafik, że nie miałam nawet chwili wolnego ;)

Rozdział... Hmm... Jest no taki sobie, bo ciężko jest wymyśleć jakieś sytuacje w szpitalu, ale już niedługo Alex wróci do domu i będzie ciekawiej ;)

Następny postaram się napisać dla Was jeszcze w tym tygodniu, żeby Wam wynagrodzić tą dłuuugą ,,rozłąkę" :)

Mam nadzieję, że ktoś jeszcze czyta i czasem zagląda ;)
Proszę dajcie mi znak, że mam dla kogo jeszcze pisać ;)

Pozdrawiam, Kama xx.