niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 29

Leżąc tak na ramieniu chłopaka, nawet nie wiem kiedy; zasnęłam.

Mój organizm pomimo wczesnej pory był zmęczony tym wszystkim co się wydarzyło.
No cóż... prawie zostałam zabita przez pędzący samochód.
Cieszyłam się, że wszystko się dobrze skończyło.

Po jakimś czasie poczułam, że ktoś przykrywa mnie kocem. Pomimo, że nie otwierałam oczu wiedziałam kto to był;
- Kochanie gdzie mi uciekasz?- spytałam z zamkniętymi oczami.
- Nie uciekam- usiadł koło mnie i pocałował w czoło- Śpij Skarbie. Ja zaraz wrócę.
- Gdzie idziesz?- otworzyłam oczy i spojrzałam na chłopaka
- Scooter przyszedł- uśmiechnął się i założył kosmyk moich włosów za ucho- Jakieś organizacyjne spotkanie czy coś.
- Nathan ruszaj tyłek!! - usłyszałam damski głos
uniosłam brew, pełna podejrzeń- Scooter powiadasz?- odsunęłam ostentacyjnie kołdrę- To ja chętnie go poznam- wstałam z łóżka, poprawiłam bluzkę i włosy.
Otworzyłam drzwi i ruszyłam na schody;
- Alex no...
- No co?- odwróciłam się- No chcę poznać tego "Scooter'a" o damskim głosie.
Zeszłam na dół i weszłam do salonu. Zobaczyłam tam resztę The Wanted i jakąś kobietę w miniówie i bluzce z wielkim dekoltem, a po menagerze chłopaków nawet śladu nie było widać.
Oj Panie Sykes później sobie porozmawiamy.

Uśmiechnęłam się sztucznie i weszłam w głąb pomieszczenia;
- Dzień dobry- podałam kobiecie dłoń
- Oh! Nathan kochany! Nareszcie jesteś!- olała to co powiedziałam i rzuciła się chłopakowi na szyje.
- Też Cię miło widzieć Caroline.
Z zazdrości aż coś się we mnie gotowało. Klapnęłam na kanapie między Tomem, a Maxem. Patrzyłam na dalej obściskującą się parę.
- Co zazdrosna?- zapytał cicho Tom
- A co nie widać?- mruknęłam- Kto to jest?
- Dziewczyna z wytwórni. Chce nam coś zaproponować, czy coś.
- No okey. Ale czemu tak klei się do Nath'a?
chłopak wzruszył tylko ramionami nie wiedząc co odpowiedzieć.
Mój chłopak natomiast dalej trzymał w objęciach ową Caroline.
Nie wiedzieć czemu zrobiło mi się przykro. Wstałam z kanapy;
- To ja nie będę Wam przeszkadzać- rzuciłam i poszłam w stronę wyjścia.
Nathan momentalnie oderwał się od kobiety i spojrzał na mnie- Alex zostań z nami.
- Nie dziękuję- warknęłam i poszłam do kuchni zatrzaskując za sobą drzwiami.

Wstawiłam wodę na herbatę i naszykowałam kubek.
Zalałam wrzątkiem herbatę i ruszyłam w stronę pokoju.
Idąc, po drodze zajrzałam do salonu gdzie urzędowali. Śmiali się i rozmawiali.
Obok Nathana siedziała ta głupia Siksa i świeciła biustem i kolanami przed jego nosem. Wściekła postawiłam kubek na szafce obok schodów i założyłam buty. Wzięłam kurtkę w rękę i wyszłam trzaskając drzwiami.
Szybkim krokiem szłam do domu. Było zimno. Lecz ja w tej chwili nie czułam mroźnego Listopadowego powietrza. Ze złości, a zarazem zazdrości gotowało się we mnie.
Najwyraźniej nikt się nie przejął moim nagłym wyjściem, nikt za mną nie poszedł. Nawet nikt się nie zainteresował.

Po paru minutach wchodziłam już do domu. Zdjęłam szybko buty, rzuciłam kurtkę na szafkę i pobiegłam do siebie. Położyłam się na łóżku i ukryłam twarz w poduszkę.
Nie płakałam. Życie mnie nauczyło już na tyle, że wiedziałam, że muszę być twarda.
Miałam nadzieję, że już wszystko się ułoży, że już nikt mnie nie zrani, że już nikt nie sprawi, że będzie mi przykro. Nie spodziewałam się, że Nathan da mi znowu powody do zazdrości.
A on co? Obściskiwał się z tą lalunią na moich oczach i nie miał żadnych skrupułów. Żadnego instynktu samozachowawczego. Nie zwrócił nawet uwagi, że jestem w pomieszczeniu. Nie pomyślał o tym jak ja się czuję w tym momencie. Ba ! On nawet mnie nie przedstawił tej całej Caroline.
I do tego mnie okłamał ! Powiedział, że to Scooter. Ciekawe dlaczego to zrobił...
Może coś ich kiedyś łączyło?

Moje wywody przerwało pukanie do drzwi;
- Mogę?- zobaczyłam uśmiechniętego Matta. Widząc go od razu zrobiło mi się ciepło na sercu, a na moją twarz wkradł się uśmiech.
- Oczywiście Skarbie- uśmiechnęłam się- Chodź tu do mnie- rozłożyłam ręce, a chłopiec od razu się we mnie wtulił.
- Coś się stało?
- Nie Matt. Wszystko okey.
- Przecież widzę- uśmiechnął się
- Po prostu było mi przykro, po tym jak Nathan mnie potraktował, ale jest okey.-pogłaskałam go po głowie
- Jak tu przyjdzie to mu skopie tyłek ! - powiedział pewnie, a ja się zaśmiałam i go mocno przytuliłam- A jak się czujesz? Nic Ci się nie stało?
zmarszczyłam brwi- Wszystko okey, a czemu pytasz?
- No przecież widziałem, że uderzył Cię samochód.
- Oj to nic takiego- przytuliłam go

Dzięki temu zapomniałam o tym co wcześniej się działo. Jednak myślałam o tym jak będzie starał się mi to wytłumaczyć o ile w ogóle....

********************************************************************************************************

Hej Kochane!

Mam nadzieję, że się wam spodoba ;)
To COŚ pojawi się w następnym rozdziale, który pojawi się szybko; mam nadzieję ;)
Jak wam się podoba nowy wygląd? ;)

Przepraszam, że dopiero teraz dodaje rozdział, ale nie miałam kiedy. Po prostu w święta miałam bardzo... Nagięty grafik.
No dużo się działo ;)

Dowiedziałam się, że będę Ciocią! Nawet nie wiecie jaka jestem z tego powodu szczęśliwa ! ;D
Moja Kochana siostra cioteczna jest w ciąży! ;D

Święta minęły mi w miarę spokojnie. Dostałam dużo prezentów i wgl ;)

A Wam kochane jak święta wam minęły ? Zadowolone? Dziadek Mróz Wam prezenty przyniósł? ;)

Czekam na Wasze Komentarze ;)

Całuję, Kama ;**

środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 28

Stałam jak wryta patrząc na hamujący samochód.
W tej jednej chwili przeleciało mi całe życie przed oczami, serce zaczęło walić chyba z 1000 na sekundę.
Gdy samochód był już blisko zamknęłam oczy i złapałam się za brzuch.
Usłyszałam pisk opon i poczułam nie za mocne uderzenie, ale jednak wylądowałam na ziemi
Otworzyłam oczy i zobaczyłam owe auto stojące na przeciwko mnie leżącej na asfalcie/
Od razu wyskoczył z niego przerażony, młody chłopak;
- Nic się Pani nie stało?! - krzyknął kucając przy mnie i łapiąc za ramiona
potrząsnęłam głową i spojrzałam na niego- Nie, wszystko w porządku.
chłopak odetchnął z ulgą i podał dłoń by pomóc mi wstać- Już myślałem, że nie wyhamuje, że Panią potrącę i zrobię krzywdę
- Ale to się nie stało, jest okey.- otrzepałam nogi z kurzu
Całe zdarzenie trwało 30 sekund, a ja miałam wrażenie, że trwało wieczność.
Najgorsze jest to, że w tym momencie człowiekowi drętwieją wszystkie mięśnie, sztywnieje i nie może się ruszyć.
Rozejrzałam się w około i zobaczyłam tłum ludzi stojący wokół mnie i sportowego auta, które o niemal mnie zabiło...
- Nic się Pani nie stało?!
- Może powinna Pani jechać do szpitala?!
- Niech ktoś wezwie karetkę! - tłum krzyczał jak oszalały.
Nabrałam powietrza w płuca i krzyknęłam na tyle ile mogłam- LUDZIE NIC MI NIE JEST!!!
Wszyscy od razu zamilkli, a ja dodałam spokojniej- Wszystko jest dobrze, on mnie tylko trochę stuknął w nogi i wylądowałam na ziemi. Zapowiadało się groźnie, ale jednak nie było...
- Alex! - usłyszałam znajomy głos za sobą.
Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego Toma w moją stronę.
- Co tu się stało?!- krzyknął
- Hey uspokój się! Nic mi nie jest. Na szczęście zdążył wyhamować i nic mi nie zrobił.
- Ale mógł Cię zabić!
- Ale nie zabił! Jak widzisz żyję- obróciłam się wokół własnej osi- I mam się dobrze. Czy możemy wszyscy zejść ze środka ulicy?! Torujemy ruch!- krzyknęłam i ruszyłam w stronę chodnika.
Myślałam, że chłopak poszedł za mną. Jednak myliłam się....
Gdy już dotarłam do chodnika, odwróciłam się by spojrzeć na Toma, zobaczyłam go trzymającego "sprawcę wypadku" za koszulkę;
- Masz szczęście, że nic jej nie zrobiłeś!! Inaczej już być nie żył!!- krzyczał chłopakowi w twarz.
Rozejrzałam się uważnie czy nie jedzie żaden samochód i podbiegłam do chłopaka;
- Tom przestań!- złapałam go za ramię- Idziemy!
- Nie skończyłem z Nim!
- Tom!
- Już idę!- krzyknął i puścił chłopaka.
- Ja na prawdę Panią przepraszam.- zaczął chłopak- Ja nawet nie zauważyłem, że ktoś idzie na pasach i...
- Już spokojnie- przerwałam mu- Dobrze, że to się tak skończyło, a nie inaczej. Zostawmy to już. Do widzenia-podałam mu dłoń i odeszłam
- Przepraszam jeszcze raz!
- Nic się nie stało!- odkrzyknęłam i podeszłam do Toma- A z Tobą mój drogi- wzięłam go za rękę- Mam do pogadania. Wsiadaj do auta!
Chłopak spojrzał na mnie potulnie i zrobił to co mówiłam.
Wsiadłam za nim i ruszyliśmy.
- Zabieram Cię do Nas- przerwał ciszę
- I co mam się wyspowiadać Nathanowi ?
- A jak inaczej? Musisz mu to powiedzieć!
- Po pierwsze to przestań na mnie krzyczeć!- zdenerwowałam się- Po drugie ten koleś nic mi nie zrobił! A po trzecie masz szczęście, że go nie uderzyłeś, bo wtedy oberwałbyś ode mnie!
- Już nie denerwuj się, nie możesz- pokazał na mój brzuch
-To mnie nie wkurzaj- oparłam się bezradnie o fotel.- Musiałeś akurat tędy jechać?
- Chłopaki wysłali mnie na zakupy, więc musiałem, a co?- uniósł brew
- Tak to nikt by się nie dowiedział...
- I dobrze, że tam byłem.
Pogroziłam mu tylko palcem, a chłopak się zamknął.
Zapatrzyłam się w okno i podziwiałam widoki, mało znanej mi okolicy.

Myślałam co by było jakby ten chłopak nie wyhamował. Jak uderzył by we mnie z taką prędkością jaką jechał.
No cóż... Pewnie już bym nie żyła... a razem ze mną moje dziecko...
Do moich oczu napłynęły łzy. Odwróciłam głowę by chłopak tego nie widział.
Wytarłam łzę i spojrzałam ze sztucznym uśmiechem na chłopaka, gdy podjechał na podjazd.
Bez słowa wyszliśmy z auta i udaliśmy się w stronę domu chłopaków.
Weszłam pierwsza do środka i na korytarzu spotkałam Nathana;
- Alex?- spojrzał na mnie zdziwiony, ale po chwili podszedł do mnie i dał mi czułego buziaka.
- Cześć- mruknęłam gdy się ode mnie odsunął
Chłopak pogłaskał mnie po policzku i już chciał coś powiedzieć, gdy odezwał się Tom;
- Powiedz mu.
Spojrzałam na niego, wywróciłam oczami, zdjęłam buty i spojrzałam z powrotem na mojego chłopaka;
- O czym masz mi powiedzieć?- uniósł brew
- Pójdę zrobić sobie herbatę- pokazałam palcem na kuchnie i ruszyłam w tamtą stronę.
Weszłam do pomieszczenia, rozsunęłam kurtkę i włączyłam czajnik. Wyjęłam kubek i wrzuciłam do niego torebeczkę z herbatą;
- Czemu masz brudną kurtkę?- usłyszałam za sobą Nathana
- Tom Ci wyśpiewał i od razu mam mówić swoją wersje, czy mam zacząć od początku?- zdjęłam kurtkę i położyłam ją na blacie
- Zaniosę ją do pralni- wziął ją do ręki, położył na krześle i oparł o blat- A teraz słucham; co masz mi do powiedzenia?
- Odpowiedz na moje poprzednie pytanie Kochanie- uśmiechnęłam się do niego
- Nic mi nie powiedział.
Podeszłam do niego i położyłam dłonie na jego biodrach- Tylko się nie denerwuj, okey?
- Zobaczymy.
- Nathan!- krzyknęłam i w tym momencie do kuchni weszła reszta The Wanted oprócz Toma- Mam teraz przy Nich mówić?- chłopak pokiwał głową- Więc.... miałam... tak jakby...-przełknęłam głośno ślinę- mały wypadek...
- CO?!- krzyknął Nath
- Miałeś się nie denerwować!
- Nic Ci nie jest?- zapytał z troską Jay
- Nie nic mi nie jest. Po prostu jakiś młody chłopak jechał swoją chyba nową bryką, nie zauważył mnie na pasach.
- I co dalej?- dopytywał Seev'a
- W sumie to nic. Zdążył wyhamować i stuknął mnie tylko w nogi, straciłam równowagę i upadłam na asfalt- pogłaskałam się po tyłku- Trochę bolało, ale nic mi nie jest.
- To dobrze, że nic Ci nie jest- Jay
- Gdybym spotkał tego Kolesia to już by nie żył- Max
- A ja bym Ci pomógł- Siva
 Wszyscy coś mówili, tylko Nathan patrzył na mnie... tak dziwnie. Miałam wrażenie, że coś go zabolało, jakbym go czymś zraniła;
- Nath wszystko ok?- spytałam
Nic nie odpowiedział tylko odwrócił wzrok i wyszedł z kuchni trzaskając drzwiami. Po krokach na schodach zorientowałam się, że poszedł do siebie;
- A Młodemu co?
- Nie wiem Max- westchnęłam- Czasem mam wrażenie, że to on jest w ciąży nie ja.- mruknęłam, a chłopcy parsknęli śmiechem.
Wzięłam kubek z herbatą, wyminęłam chichrających się chłopaków i weszłam na schody.
Stanęłam przed drzwiami do pokoju chłopaka. Zapukałam w drzwi i uchyliłam je;
- Mogę? - zapytałam patrząc na leżącego na łóżku chłopaka
- Mhm- mruknął dając mi znak, żebym weszła
Postawiłam kubek z parującym napojem na biurku i podeszłam, do łóżka chłopaka.
Wdrapałam się na nie i usiadłam przodem do chłopaka patrząc na jego twarz. Patrzył się w sufit i się nie odzywał.
- Nath czy coś się stało?- uniosłam brew
- W ogóle nie zamierzałaś mi o tym powiedzieć, prawda?
- Ale o czym?
- O tym wypadku- spojrzał mi w oczy
zaśmiałam się cicho- Skąd Ci to przyszło do głowy?- wzruszył ramionami- Powiedziałabym Ci to i tak. Nawet bym do Ciebie zadzwoniła gdybym nie trafiła na Toma.
Chłopak usiadł i uśmiechnął się kącikiem ust- Naprawdę?
- Oczywiście- dotknęłam jego policzka- Wiesz, że Tobie powiem wszystko- wymieniliśmy uśmiechy i pocałowałam go w usta.
- Ale nic Ci nie jest?
- Nie, tylko trochę tyłek mnie boli- zaśmiałam się
Chłopak westchnął tylko i położył się z powrotem, ułożyłam się na jego boku i zaczęłam rysować wzorki na jego torsie.
zastanawiałam się jak mu powiedzieć o moich obawach związanych z zamieszkaniem w tym domu.
Nie wiedziałam jak zacząć. Jak mu to powiedzieć...



****************************************************************************************
Heeeey ;)

Po pierwsze chciałam podziękować za te 3 komentarze od Rybki, San i Anonimka.
Baaaaaardzo Wam za to dziękuję, dałyście mi dużo radości i weny ;)

Jak widzicie, nie uśmierciłam Alex ;p
I nic jej nie jest... Przynajmniej na razie :p
Wszystko skończyło się dobrze, ale nie mówię, że w następnym rozdziale nie pojawi się COŚ co jest związane z tym "wypadkiem".

No cóż. Ogólnie pierwsza część tego rozdziału jest z życia wzięta.
Sama brałam udział w takiej sytuacji, która miała gorsze skutki niż opisałam je tu ;)
Co tu dużo mówić, sceny byłyby zbyt drastyczne by je opisywać ze szczegółami :)

San nie powiem Twoje groźby poruszyły mnie i zaczęłam obawiać się o moje życie xD
Więc wolałam Alex nie za bardzo "zwypadkować" :p
No cóż z Warszawy do Radomia, nie jest tak daleko ^^

Następny rozdział postaram się wyskrobać dla Was jeszcze w tym tygodniu ( jak dam radę) ;)

Dziękuję jeszcze raz komentującym <3

I oczywiście proszę o komentarze.

Całuję Kama ;)





poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 27

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem ;) Dziękuję ;)



Po jakimś czasie dojechaliśmy pod dom. Chłopak zatrzymał auto na podjeździe;
- Wejdziesz?- uśmiechnęłam się
- Bardzo chętnie, ale muszę lecieć do domu- zrobił podkówkę z ust- Mamy niedługo spotkanie z menagerem.
- No szkoda, to pa- otworzyłam drzwi i już miałam wysiąść gdy chłopak złapał mnie za rękę
- Nie zapomniałaś o czymś?
uniosłam brew i zamyśliłam się- A!- olśniło mnie- Kocham Cię- dałam czułego buziaka chłopakowi i wysiadłam.
Weszłam do mieszkania i od wejścia rzucił się na mnie Matty;
- Ola!- przytulił mnie
- Matty!
- Nie uciekaj mi tak więcej- powiedział wtulony w mój brzuch, pogłaskałam go po głowie
- Nie uciekam, byłam z Klaudią na lotnisku.
- Ale niedługo uciekniesz- odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie
zdjęłam kurtkę i ukucnęłam- Skąd Ci to przyszło do głowy?
- Słyszałem jak rozmawiałaś z Nathanem. Klaudia poleciała to Ty niedługo się wyprowadzisz- posmutniał
- Hej Matty Skarbie- złapałam go za dłonie- To fakt niedługo wyprowadzę się do Natha, ale to nie zmienia faktu, że będę Was odwiedzać, Ty będziesz mógł do Nas przychodzić.
- To niech on wprowadzi się do Nas- mruknął, na co się zaśmiałam
- Oj Ty Maluchu- wstałam i mocno go przytuliłam.

Po ganiałam się chwilę z Mattem po mieszkaniu i odprowadziłam go do pokoju.
Gdy już się wykąpał i ułożył na łóżku, ja okryłam go dokładnie kołdrą i przeczytałam bajkę. Gdy chłopiec usnął pocałowałam go w czoło, zgasiłam małą lampkę koło łóżka i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi;
- On Cię kiedyś zamęczy- zaśmiała się Liz
- Nie prawda- uśmiechnęłam się- słodki jest. Ale za to przez Ciebie rano mało zawału nie dostałam- pstryknęłam ją w ucho
- Przepraszam- zachichotała- To prawda, że się wyprowadzasz?
- No wiesz- oparłam się o ścianę- Nathan chcę, żebym z Nim zamieszkała...
- Jakoś nie jesteś przekonana- uniosła brew
- Nie, nie to nie tak- zaśmiałam się cicho- Ja się na prawdę bardzo cieszę, że aż tak poważnie myśli o naszym związku i chcę tego, ale... się trochę boje- przyznałam ze spuszczoną głową
- Boisz? Czego?
- Kocham Nathana i chce być z Nim do końca życia, ale nie będziemy mieszkać sami, tak? No mamy przynajmniej na razie mieszkać z chłopakami. Niedługo rodzę i boję się, że dziecko będzie chłopakom no nie wiem... zawadzać? Oni mają też swoje życie. Tom i Siva mają dziewczyny i nie koniecznie myślą o dzieciach, a płacz takiego malucha może im zburzyć harmonię codzienności.
- Oj tam- machnęła ręką- Głupoty gadasz
- Nie wiem... Możliwe, ale ta myśl mnie nie opuszcza- uśmiechnęłam się blado
- Zobaczysz, będzie dobrze- przytuliła mnie- O to się nie martw. Pokochają Wasze maleństwo- puściła oczko- A teraz idź się myj i spać się kładź, jutro zaczynaj się pakować
- Mam tydzień na to.
- Myślę, że Twój men będzie Cię poganiał.
- Idź Ty!- klepnęłam ją w ramię- Dobra idę spać-ziewnęłam- Dobranoc
- Erotycznych snów- parsknęła śmiechem- Dobranoc
- Wariatka- mruknęłam pod nosem i weszłam do pokoju.

Następnego dnia rano obudziłam się przez promienie słoneczne przebijające się przez zasłony. Spojrzałam na zegarek stojący na szafce obok łóżka; 7:30. Genialnie-,-
Podniosłam się z łóżka i zaczęłam wybierać w co mam się ubrać.
Z gotowym luźnym zestawem poszłam do łazienki, gdzie wzięłam odprężający prysznic, ubrałam się i uczesałam spinając włosy z tyłu spinką
Gotowa zeszłam na dół.
Weszłam do kuchni i zobaczyłam zaspanego Mattiego jedzącego płatki. To był uroczy widok.
Podeszłam do niego i cmoknęłam go w policzek- Dzień dobry- uśmiechnęłam się

- Dzień dobry- uśmiechnął się i ziewnął
- Chyba ktoś tu się nie wyspał- poczochrałam go i wzięłam butelkę wody
- No nie za bardzo...-  mruknął
- Na którą masz do szkoły?
- Na 10, a czemu pytasz?- znów ziewnął na co się zaśmiałam
- Chyba Ci kawy zrobię, bo uśniesz nad tymi płatkami. Na 10...- zamyśliłam się-
- A co?- chłopiec spojrzał na mnie z uniesioną brwią
- Zaprowadzę Cię do szkoły.
- Na prawdę?- ożywił się i gwałtownie wstał z krzesła
- Na prawdę- zaśmiałam się- ale najpierw zjedz śniadanie i idź się przebrać. -pokazałam na jego piżamkę- jest słodka, ale musisz się przebrać.

Gdy oboje zjedliśmy śniadanie, chłopiec poszedł się ubrać, a ja umalować i uczesać.
Zrobiłam delikatny makijaż i rozczesałam włosy.
Wyszliśmy z Mattem równo ze swoich pokoi;
- Gotowy? - zapytałam z uśmiechem
- Oczywiście!
- No to idziemy- wyciągnęłam do Niego dłoń, którą od razu chwycił. Założyliśmy buty i kurtki.
Wyszliśmy z mieszkania zakluczyłam drzwi i ruszyliśmy w stronę szkoły chłopca.
Mieliśmy dużo czasu więc szliśmy powoli.
Śmialiśmy się i Matty podskakiwał trzymając moją dłoń.
Weszliśmy do cukierni gdzie kupiliśmy rogaliki z czekoladą i serem. Zapłaciłam i ruszyliśmy dalej.

Po paru minutach doszliśmy na miejsce. Ukucnęłam przed chłopcem i go przytuliłam;
- Miłego dnia w szkole Matty.
- Dziękuję i nawzajem- pocałował mnie w policzek i ruszył w stronę szkoły.
Odwrócił się, ostatni raz pomachał mi i wszedł do budynku.

Z uśmiechem ruszyłam w drogę powrotną.
Weszłam na pasy i usłyszałam pisk opon po mojej lewej stronie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam samochód jadący prosto na mnie


**********************************************************************************
Hey Laski!

Jestem z kolejnym rozdziałem ;)
Mam nadzieję, że spodoba się Wam ten rozdział bardziej niż poprzednie dwa i pojawi się więcej niż jeden komentarz ;)
Bardzo dziękuję tym którzy komentują! Dla mnie to bardzo dużo znaczy, bo wiem, że ktoś ze mną jest i mam dla kogo pisać.
Nawet nie wiecie jak dużo dają wasze komentarze i jak bardzo działają na moją Wenę ;)

Dlatego proszę aby KAŻDY kto przeczyta dał znać po sobie tam na dole ;) Bardzo Was o to proszę, bo myślę o zawieszeniu bloga jeżeli tak dalej pójdzie  ;)

Ogólnie rozdział jest krótki.
Nie miałam zbytnio pomysłu na ten rozdział, a chciałam w Nim zacząć to co jest w ostatnim zdaniu ;)
Jak myślicie co się stanie dalej ? Alex będzie miała wypadek? Czy samochód zdąży wyhamować?
Czekam na odpowiedzi na te pytania w komentarzu ;)

PROSZĘ JESZCZE RAZ O KOMENTARZE !!
z góry dziękuję ;)

Całuję KaMa <3

PS. Wczoraj minęło pół roku odkąd piszę tego bloga! Nie wierzyłam, że tyle dam radę wytrzymać, ale jednak jestem i mam głowę pełną pomysłów na dalszy ciąg :D

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 26

Podbiegłam przerażona do dziewczyny i uklęknęła przy Niej;
- Liz?! Liz słyszysz mnie?!- potrząsnęłam ją za ramię
otworzyła jedno oko- nawet nie dasz mi pomedytować- mruknęła i zaczęła się podnosić
Patrzyłam na nią tępo i próbowałam uspokoić oddech;- No co?- otrzepała spodnie i spojrzała na mnie
- Jajco- mruknęłam- Wiesz jak mnie wystraszyłaś?!
- Ojejku, przyzwyczajaj się, często to robię- dała mi buziaka w policzek i wyszła z pokoju
- Zwariuje tu kiedyś...- wstałam i podeszłam do lodówki.
Zastanawiałam się co mam zjeść, gdy po raz kolejny dzisiaj niemal dostałam zawału, gdy ktoś położył ręce na moim brzuchu;- Nath musisz mnie tak straszyć?
- Nie ładnie tak nazywać mnie Erotomanem...- mruknął mi koło ucha
- A nie jesteś?- uniosłam brew patrząc na Niego przez ramie
- Nie... Ja się po prostu stęskniłem...- zaczął całować mnie po szyi
- Wariat- prychnęłam ze śmiechem
Chłopak mruknął tylko coś pod nosem, odsunął się ode mnie i usiadł przy blacie.
Zamknęłam lodówkę i podeszłam do chłopaka. Położyłam mu dłoń na policzku;
- Kocham Cię- wymruczałam i pogłaskałam go po głowie, a chłopak objął mnie wokół pasa i przyciągnął do siebie;
- Ja Ciebie też Kocham- nachyliłam się i dałam mu buziaka- Ciebie też Kocham Synku- cmoknął mój brzuch
zaśmiałam się i uniosłam brew- Skąd wiesz, że będziemy mieć Syna?
- Przeczucie- pomachał zabawnie brwiami
cmoknęłam go w czoło- Jadłeś śniadanie?
- Nie, nie zjadłem, spieszyłem się do mojej ukochanej- zrobił słodkie oczka
- Na co masz ochotę ?
Chłopak wstał i wpił się w moje usta;- Na Ciebie- przygryzł lekko moją dolną wargę
- Mmm... Nie. Ja mówie poważnie Nath.
- Kanapkę z szynką- mruknął i usiadł z powrotem
- Grzeczny Chłopiec- poczochrałam go po włosach i poszłam zrobić śniadanie.

Po kilku minutach postawiłam na stole kanapki, herbate i sok;
- Smacznego- powiedziałam z uśmiechem i usiadłam na krześle na przeciwko chłopaka.
Wzięłam jedną kanapkę i ugryzłam.
Nathan natomiast wziął kubek z herbatą i patrzył w niego;
- Zamieszkajmy razem- powiedział po chwili, a ja prawie zakrztusiłam się kanapką
- Słucham?!- spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami
- No zamieszkajmy razem- spojrzał mi w oczy- Nie długo przecież urodzisz, a chciałbym Was mieć blisko siebie- uśmiechnął się słodko
- Nathan Kochanie do mojego porodu jest jeszcze 2 miesiące i...
- Wiem.-przerwał mi- To mało czasu na znalezienie mieszkania i wyremontowania go, ale zamieszkaj ze mną i chłopakami.- podszedł i usiadł obok mnie, łapiąc za dłoń- Chce Cię mieć blisko siebie. Zasypiać i budzić się przy Tobie. Mówić Ci "dzień dobry" i "dobranoc". Robić śniadania do łóżka, leniuchować na kanapie, oglądając jakiś głupi serial, rozśmieszać jak jesteś smutna, przytulać. Cieszyć się Twoim uśmiechem po ciężkim dniu w pracy...  Proszę Cię zgódź się.- słuchałam jego argumentów, uśmiechnęłam się, a do mojego serca wlewało się przyjemne ciepło
- A co na to chłopaki?
- Ucieszą się na pewno, no proszę Alex- pocałował moją dłoń
- Póki Klaudia nie pojedzie do Polski nigdzie się stąd nie ruszam- powiedziałam i dokończyłam kanapkę
- Czyli się zgadzasz?- zapytał z nadzieją- Kocham Cię!
zaśmiałam się- Ja jeszcze nie powiedziałam, że się zgadzam
- Ale nie powiedziałaś też "nie"- pomachał brwiami
zaśmiałaś się tylko i dałam mu czułego buziaka.

Posiedziałam jeszcze pół godziny z Nathanem i poszedł z chłopakami na jakiś wywiad.
Uśmiechnięta poszłam do pokoju Klaudii, bez pukania. Dziewczyny nie było w pokoju, więc postanowiłam na Nią poczekać. Weszłam głębiej i rozłożyłam się na łóżko.
Po chwili dziewczyna przyszła z zawiedzioną miną;
- Co się stało?- zapytałam z troską
- Rozmawiałam z mamą...- klapnęła bezradnie na łóżko obok mnie
- I...?
- Każe mi wracać- jęknęła
- Czemu?
- No wiesz " Rehabilitacja jest najważniejsza. Załatwiłaś co miałaś więc wracaj "
- Może ja z Nią pogadam?- pogłaskałam ją po plecach
- Nie... Mama ma racje to znaczy... -jąkała się- Chciałabym tu zostać i to bardzo, ale musze skończyć rehabilitacje. Zamówiłam już bilet na dziś wieczorem- uśmiechnęła się wesoło
- No chyba sobie żartujesz?! Tak szybko mnie opuszczasz?!
uśmiechnęła się niewinnie- Wypełniłam misje
- Taaak? Czy może coś innego ciągnie Cię do Polski? A może ktoś?- uśmiechnęłam się szeroko machając brwiami, a dziewczyna spuściła wzrok i zarumieniła się
- N...Nie..
- Zakochałaś się!- pisnęłam- Kim jest ten szczęściarz?!
- Ma na imię Bartek...
- Opowiedz mi o Nim!- wyszczerzyłam się
- Muszę się spakować- wstała- Poza tym zajmij się swoim Sykesem, a nie pokazała mi język
- Kochana- oparłam się o ścianę- Ty o moim Nathanie wiesz więcej niż ja- zaznaczyłam z palcem w górze
- Oj no...- mlasnęła i usiadła na krześle- Bartek jest starszy ode mnie o 2 lat. Znamy się z rehabilitacji. Jest miły, uroczy, czuły, kochany i do tego mega przystojny- uśmiechnęła się pokazując zęby
- A on też miał wypadek czy coś?
- Nie, jest wolontariuszem. Pomaga mi w niektórych ćwiczeniach. Wiesz jest to taki mój prywatny trener.
- Ooo- rozpłynęłam się szczęściem dziewczyny- Jak długo jesteście razem?
- 5 dni- widziałam błysk w jej oku
- I dopiero teraz mi to mówisz małpoludzie!?- rzuciłam w nią poduszką
Klaudia wzruszyła tylko ramionami i obie dałyśmy w śmiech.

Resztę południa przesiedziałyśmy w pokoiku siostry. Opowiedziała mi jak się dokładnie poznali z Bartkiem, i co konkretnie się wydarzyło między Nimi.
Cieszyłam się. Na prawdę cieszyłam się jej szczęściem i tym że ona też znalazła swoją miłość. Może nie na całe życie, ale tą pierwszą prawdziwą.
Ja opowiedziałam jej o propozycji Nathana. Zaczęła piszczeć jak szalona i cieszyć się jak małe dziecko takim "posunięciem" chłopaka w przyszłość. Naszą wspólną przyszłość.
Dopiero teraz dotarło do mnie jak bardzo poważnie się robi. Że chłopak traktuje mnie poważnie, nie ze względu na to, że zaszłam w ciąże, tylko na prawdę mnie kocha.
Byłam szczęściarą.

Po południu pomogłam siostrze się spakować. W między czasie przyjechał Nath i zadeklarował się, że razem odwieziemy Klaudie na lotnisko i nie chciał słyszeć żadnych sprzeciwów.

Około godz.20 byliśmy już we trójkę na lotnisku. Oczywiście nie obyło się bez łez. No cóż będę tęskniła za moją kochaną, małą siostrzyczką;
- Pamiętaj dbaj o siebie, masz chodzić na rehabilitacje, no i oczywiście dbaj o Bartka- powtórzyłam po raz kolejny
- Wiem siostra- przytuliła mnie- A Ty dbaj o mojego szwagra i siostrzeńca i masz do mnie dzwonić jak często tylko możesz.
- Oczywiście- poleciała mi kolejna łza po policzku- Kocham Cię Siostra
- Ja Ciebie też Alex - zaśmiałyśmy się
- Pasażerowie lotu do Polski proszeni są do odpraw- usłyszeliśmy znudzony głos kobiety.
- Czas na mnie- westchnęła- Pamiętaj...
- Tak pamiętam- przerwałam jej i po raz kolejny przytuliłam
- No to pa- cmoknęła mnie w policzek- Cześć Szwagier- przytuliła chłopaka- dbaj o moją siostrę i i dziecko
- Oczywiście- uśmiechnął się- Mam nadzieje, że jeszcze tu do Nas przyjedziesz.
- No ja mam nadzieje, że odwiedzicie Nas już w pełnym składzie w Polsce- zaśmialiśmy się

Ostatni buziak i przytulas i dziewczyna odeszła z plecakiem do odpraw.
Poczekaliśmy aż samolot odleciał i trzymając się za ręce poszliśmy do samochodu.
Jechaliśmy w ciszy. Patrzyłam w okno i myślałam nad tym co teraz będzie.
Nathan  chce, abym z nim zamieszkała (a raczej z całym The Wanted). Wkrótce pojawi się na świecie nasze dziecko, które tylko mam nadzieje i utwierdzi naszą miłość.
- To kiedy będziesz spakowana?- z rozmyślań wyrwał mnie głos chłopaka
- Spakowana?
- No tak- spojrzał na mnie z uśmiechem- Mówiłaś, że jak Klaudia wróci do domu to się przeprowadzisz.
- Ale nie wiedziałam, że tak szybko.. Patrz na drogę!
- No, ale na co czekać?
- No, ale...
- Żadnego "ale" Kochanie.
- Dasz mi tydzień? - uśmiechnęłam się niewinnie
- Oczywiście- dał mi szybkiego buziaka i wrócił wzrokiem na droge
- Nie rób tak!
- Jak?- zaśmiał się
- Ja chce żyć!
Chłopak parsknął, a ja zastanawiałam się jak to teraz będzie...

*******************************************************************************
Heej ;)

Rozdział to taki sobie...
Nie wiem co mam o nim powiedzieć...
Czekam na wasze komentarze ;)

poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 25

Chłopaki patrzyli na mnie z szeroko otwartymi oczami i ustami, nikt nie ruszył się. Spojrzałam na Nathana, który uśmiechał się szeroko;
- Ej chłopaki co z Wami?-zaśmiałam się- Wyglądacie jakbyście zobaczyli ducha.
Max spojrzał na mojego chłopaka i pokazał na mnie kciukiem;- Młody Kto to jest?
- Ty baranie! To jest Ola!- parsknął śmiechem
- Ola, Słońce Ty moje- Siva podszedł do mnie i mocno przytulił- Nie poznałem Cię, Wyglądasz rewelacyjnie- dalej trzymał mnie w objęciach- Tęskniłem- dodał, cmoknął mnie w policzek i ustąpił miejsca reszcie.
Tom, Max i Jay spojrzeli na siebie i momentalnie rzucili się na mnie z przytulasami i buziakami;
- Ola nareszcie jesteś!- Max
- Stęskniliśmy się!- Jay
- Nie uciekaj Nam nigdy więcej Słońce- Tom
- Chłopaki puśćcie mnie, bo mnie udusicie!- powiedziałam, gdy chłopaki dalej mnie przytulali całą gromadą i cmokali w policzki.
- Sio Sępy! Oddajcie mi moją Alex!- Nathan podszedł do Nas i "odrywał" chłopaków ode mnie
Ostatecznie chłopaki puścili mnie i usiedli z powrotem na kanapach;
- Więc Chłopaki dobrze, że usiedliście, bo mamy dla Was jeszcze jedną wiadomość.
- A ja Wiem jaką!- podniósł rękę Tom i zaczął wiercić się na kanapie
- Tak wiem Parker, że Ty wiesz, ale zamknij jadaczkę i nic nie mów.
- To Co to za informacja? Co Twoja Alex jest w ciąży?- zaśmiał się Max
Spojrzeliśmy się z Nathanem na siebie i wróciłam wzrokiem z uśmiechem na Łysolka.
Momentalnie spoważniał i znowu wszyscy patrzyli na Nas z szeroko otwartymi oczami;
- To jest prawda?- mruknął Jay
- Tak- powiedział dumnie Nath i ustał za mną- Będziemy mieli dziecko- położył dłonie na moim brzuchu i oparł brodę na ramieniu
- Ja będę Chrzestnym- wyprostował się Tom
- Pff ! Chciałbyś! -parsknął brunet
- Ej Alex mówiła co innego!
- Widzę, że Wam się spodobało mówienie "Alex" zamiast "Ola", mi pasuję- usiadłam na fotelu obok siostry
- To skoro Tom będzie chrzestnym, to musicie mieć jeszcze Troje dzieci, żeby każdy z Nas był chrzestnym- wyszczerzył się Loczek
spojrzałam przerażona na niego i Natha- Żartujesz tak?
Chłopak pokiwał przecząco głową- Ani trochę.
przełknęłam głośno ślinę- Nathan ratuj...
- Chłopaki nie przesadzacie? Będziemy mieć tyle dzieci ile będziemy chcieli, a nie ile Wy chcecie.
- A co nie dasz rady zrobić jeszcze trójki?
Brunet ściągnął brwi;- Parker nie znasz moich możliwości... prawda Kochanie?- spojrzał na mnie, a ja zsunęłam się na oparciu cała czerwona.
Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja zasłoniłam twarz dłońmi.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę w salonie wszyscy, śmiejąc się i gadając o głupotach.

W końcu całe The Wanted postanowili zrobić kolację;
- Wy sobie siedźcie Kochanie, a my Wam zrobimy coś pysznego- Nath dał mi czułego buziaka i odszedł za resztą
- Tylko nie spalcie jedzenia tak jak za pierwszym razem! - krzyknęłam za Nim i parsknęłyśmy śmiechem.
zza ściany wychylił się Thomas, pogroził mi palcem- Słońce!
Puściłam buziaka w powietrzu- Też Cię Kocham
- Ej bo będę zazdrosny!- usłyszałam głos mojego chłopaka
- Ciebie Kocham bardziej Miśku!
- Słodcy są.
- No to są właśnie Nasi chłopcy- westchnęłam
- Są mili, kochani, mega słodcy...
- ...pyskaci, zwariowani, mają nie równo pod sufitem- dokończyłam za nią
- Tak to prawda- zaśmiała się

Po nie całej godzinie chłopaki zabrali Nas do jadalni gdzie zobaczyliśmy stół pełen jedzenia;
Zasiadliśmy przy stole i wzięliśmy się za jedzenie.
- Mmm... to jest pyszne Chłopaki -pokiwałam głową z uznaniem
- Staraliśmy się dla maleństwa- wyszczerzył się George
spojrzałam na niego z miną "Bitch Please" - No dziękuje w imieniu dziecka
- Oj dla Was się staraliśmy Kochanie- chłopak objął mnie ramieniem i pocałował w czoło
- A tak właściwie to w którym miesiącu jesteś ?
- Mój Kochany Sivo jestem w 7 miesiącu ciąży, no prawie
- No to już bliżej niż dalej- pokazał na mnie widelcem
- Tak to prawda. Jestem szczęśliwa, że będę miała dziecko z Nathanem- złapałam go za rękę- ale muszę się przyznać, że boję się porodu...- przygryzłam dolną wargę
- Czemu?
- Wiesz Tom, wszystko jest dobrze przez 9 miesięcy i jest całkiem przyjemnie, ale przychodzi ten jeden dzień w którym jest poród i to cholernie boli, chyba że dostaje się znieczulenie, to działa tylko na jakiś czas.
- Nie martw się, będę przy Tobie i trzymał za rękę- powiedział Nath i pocałował moją dłoń
- No chyba sobie żartujesz!- prychnęłam
- No co?- zdziwił się
- Nie zgodzę się nigdy na poród rodzinny!
- Dlaczego?-ożywił się Jay
- Wiesz nie chciałabym mieć na głowie bólu i jeszcze leżącego Nathana na posadzce, bo zemdlał.- powiedziałam, a wszyscy zaczęli się śmiać
- Ale śmieszne- mruknął
- Oj Kochanie- zachichotałam i dałam mu buziaka w policzek

Resztę wieczoru przesiedziałyśmy u chłopaków, oglądając filmy, śmiejąc się itp.
Około godz. 22 byłam z powrotem w swoim łóżku ;)

Rano zostałam obudzona przez mizianie po policzku. Otworzyłam leniwie jedno oko i zobaczyłam mojego uśmiechniętego chłopaka;
- Dzień dobry Kochanie- pocałował mnie w czoło
- mmm cóż za miła pobudka- wymruczałam i wtuliłam się w tors chłopaka
- Jak się czujesz?
- Ciągle o to pytasz-jęknęłam
- Pytam jak się czują moje Miłości...- przejechał mi nosem po szyi i zaczął składać pocałunki
- Nath to miłe, ale co Ty robisz?- odsunęłam się od Niego i spojrzałam w jego tęczówki
- Sprawdzam czy nie wyszedłem z wprawy- przygryzł wargę
- Wariat- odsunęłam się od niego i chciałam wstać
- Gdzie Ty mi uciekasz?
- Idę się ubrać- spojrzałam na niego- puść moją rękę
usiadł za mną i zaczął całować mnie po szyi;- Aaa może by tak popracować jeszcze nad naszym maleństwem...?
- Słucham?!
- No wiesz... - dalej obcałowywał moją szyję
parsknęłam śmiechem-Idź Ty Erotomanie!- powiedziałam, odsunęłam się i wstałam.
Wzięłam ciuchy i udałam się do łazienki nie patrząc na chłopaka
 
Wiążąc włosy weszłam do pokoju;
- Ja idę na śniadanie, chcesz to chodź- powiedziałam i ruszyłam na dół
 
Weszłam do kuchni i zobaczyłam leżącą na podłodze Liz....
 
 
***********************************************************************************
No Heeeey Kochane :D
Jestem z rozdziałem;)
Jest trochę krótki, ale nie chciałam się bardzo rozpisywać by Was nie zanudzić, a jednocześnie potrzymać w niepewności ^^
Tak wiem, wredna ja :p
 
Dziękuję za komentarze które pojawiły się pod poprzednim rozdziałem ;)
Rybko, życzę Ci duuuużo weny, bo czekam z niecierpliwością na następny rozdział!
Jakby coś służę pomocą Kochana ;)
 
Piszę dzisiaj, ponieważ jest to dla mnie szczególny dzień...
A mianowicie dzisiaj kończę 17 lat stara już jestem :p
W tym dniu chciałam Wam dać też taki mały prezencik w formie rozdziału ;)
 
A gdyby nie mój przyjaciel Paweł, Lexy, Marysia, Madzia i wielu wielu innych którzy złożyli mi życzenia to pewnie bym nie miała weny;)
 
Moi drodzy daliście mi dziś duuuużo radości, za co Wam ogromnie, z całego serducha dziękuję ;***
Dziękuję, że jesteście ;)
 
Pochwalę Wam się troszkę ^^
 
Od mojej Kochanej rodzinki dostałam małe torciki, które były równie pyszne co wyglądają :D
 
Od mojego Kochanego Braciszka Pawełka i Olci (Lexy) odstałam śliczny zegarek ^^
Prawda, że śliczny kolorek? Mi się bardzo podoba *.*
 
 

Od mojej Kochanej Klasy dostałam śliczne kwiaty, moje ulubione róże :D
 
 
 
A więc moje drogie, za rok wybije mi 18-nastka ;)
Ale będę stara :p
Ciągle Paweł mi powtarza "ale z Ciebie stara dupa" hahahaha Kocham go za to pocieszanie :p
Ciekawe co będzie czuł w marcu jak skończy 18 lat... :D


Może któraś z Was jest z Radomia lub okolic i jest chętna na spotkanie? ^^

Następny rozdział pojawi się w miarę mojej weny ;)
A od 2 grudnia zaczynam praktyki więc będę luźniejsza i będę miała więcej czasu ^^

Buziaki Kochane ! :**
Pozdrawiam KaMa <3

wtorek, 19 listopada 2013

Rozdział 24

Rano zostałam obudzona przez głosy chłopaków. A mianowicie przez "Glad you came".
Podniosłam się leniwie, sięgnęłam po telefon i odebrałam;
- Jak się czuje moje Kochanie?- usłyszałam zadowolony głos mojego chłopaka
- Nathan- jęknęłam- jest 7 rano, a Ty mnie budzisz.
- Oluś jest 10- zaśmiał się
- No to co, dla mnie jest 7- mruknęłam
- Jak się czujesz?
- Bardzo dobrze. Po co dzwonisz?-ziewnęłam do słuchawki
- Chciałem usłyszeć Twój głos i powiedzieć, że Cię Kocham- oczami wyobraźni widziałam jego zadowoloną mordkę
- Też Cię Kocham Nath, ale serio po to dzwonisz?
- Nie tylko. Chciałem zapytać czy dasz się namówić na kolację z całym The Wanted, co Ty na to? Zrobimy chłopakom  niespodziankę, nie wiedzą że wróciłaś i o tym, że... no wiesz...
- Tak zrozumiałam- zachichotałam- Ale nie wiem czy to dobry pomysł...
- Czemu?
- Pamiętasz co było po ostatniej kolacji?- zaśmiałam się, a chłopak głośno westchnął
- Będę po Ciebie o 17, a teraz lecę do studia. Kocham Was!- usłyszałam cmoknięcie i chłopak się rozłączył
- My Ciebie też- powiedziałam cicho i opadłam bezsilnie na poduszki.

Patrzyłam w sufit i rozmyślałam nad tym wszystkim co się działo ostatnio w moim życiu.

Spotkanie Nathana to najlepsze co mi się w życiu przytrafiło. Pomimo każdych kłód jakie los nam stawiał pod nogi, przeciwności, kłótni, długiej rozłące- dalej się Kochamy. Na dodatek spodziewamy się dziecka, które tylko utwardzi naszą miłość.
Pomimo młodego wieku jestem szczęśliwa, że będę mamą. W przyszłości będę opowiadać dziecku, jakie zawiłości bywały w moim życiu i o tym jak bardzo je pokochałam od samego początku.
Gdy zrobiłam test- popłakałam się. Ale nie z rozpaczy, wręcz przeciwnie- z radości. Wiedziałam, że pomimo tego, że nie mam przy sobie Nathana, mam przy sobie, pod swoim sercem cząstkę jego.
Teraz będę szczęśliwą Mamą u boku wspaniałego Faceta, którego Kocham ponad życie! ;)

Uśmiechnęłam się do siebie i podniosłam się leniwie z łóżka. Założyłam nathanowską bluzę, którą zostawił u mnie wczoraj i z uśmiechem na twarzy zeszłam do kuchni.
- Dzień dobry, moje Kochane siostrzyczki- powiedziałam na widok Liz i Klaudii, dałam każdej buziaka w policzek
- No Hej Ciężarówo- pogłaskała mnie po brzuchu Klaudia
- Mówiłam, żebyś tak na mnie nie mówiła- pogroziłam jej palcem
- Dobrze już dobrze, lepiej siadaj i nakarm Młodego, bo pewnie głodny jest po waszych harcach.
- Słucham?!- spojrzałam na siostrę z szeroko otwartymi oczami
- Żartuje! - zaśmiała się, a ja uderzyłam się w czoło, aż poszedł huk
- Boże daj mi cierpliwość do Niej.
- Tak, Oluś wiemy dobijamy Cię- Liz pocałowała mnie w policzek- Lecę na wykłady, pa!
- Miłego dnia- powiedziałyśmy równo i Liz wyszła z mieszkania
Posiedziałam jeszcze chwile z Klaudią, gadając o wczorajszym dniu, jej rehabilitacji i o wielu innych głupotach. Po śniadaniu poszłam do siebie i skierowałam się od razu do łazienki. Wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic i z turbanem na głowie, owinięta w ręcznik poszłam do pokoju. Ustałam przed szafą i zastanawiałam się nad tym co mam założyć na wieczór, gdy wpadłam na pewien pomysł.
Wzięłam telefon do ręki i wybrałam odpowiedni numer;
- Słucham Królowo mego serca- usłyszałam w słuchawce, na co się zaśmiałam
- Nathan bez takich mi tu, ale nie ważne; masz chwilkę?
- No mam, słucham.
- Misiek, aa może... tak czysto teoretycznie... mogłabym zabrać Klaudię na kolację do Was? Jest Waszą fanką, a nie chciałabym jej zostawiać...
- No pewnie! Nie ma problemu, masz bardzo fajną siostrę
- Dzięki Nath, Kocham Cię!
- Nie ma za co, ja Ciebie też. A teraz leć się szykuj, bo masz tylko 6 godzin- zaśmiał się
- Ale śmieszne!- prychnęłam- Nie przeszkadzam, do zobaczenia
- No pa
Rzuciłam telefon na łóżko, podeszłam do drzwi i zawołałam Klaudie. Po chwili przyszła;
- No co tam?
- Mam dla Ciebie niespodziankę-uśmiechnęłam się szeroko
- Jaką?
-Nie mogę Ci powiedzieć, ale idź się szykuj. Ubierz się ładnie, ale na luzie, umaluj, ładnie uczesz o 17 wychodzimy.
- Nie lubię niespodzianek- mruknęła
- Jasne, idź się szykuj i nie marudź- poklepałam ją po ramieniu
- Dobrze idę- zawróciła się i wyszła z pokoju.
Wróciłam z powrotem do szafy. Z wybranym zestawem ruszyłam do łazienki.
Ubrana, uczesana i umalowane zeszłam na dół.

Zeszłam pomału po schodach i usiadłam w salonie. Zegarek wskazywał 16:20.
"No Panie Sykes muszę Cię bardzo Kochać, żeby szykować się tyle godzin"- pomyślałam i mimowolnie odwróciłam się, gdy usłyszałam charakterystyczny dźwięk stukania kuli o podłogę. Zobaczyłam moją siostrę. Wyglądała ślicznie
 - Wow Klaudia wyglądasz, rewelacyjnie- pokiwałam głową z uznaniem
- Przestań- mruknęła- Nie wiedziałam w co mam się ubrać, a to jedyne normalne co mam na wyjście.
- Ja będę szła za Tobą kilometr, bo zaniżam standard Twój.
- Przestań! Za ile wychodzimy?
- Hmm... zaraz będzie limuzyna- zaśmiałam się
- Wariatka-mruknęła pod nosem
 
Po pół godzinie usłyszałyśmy pukanie do drzwi, które przerwało naszą dyskusje na temat rehabilitacji Klaudii. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam uśmiechniętego Nathana;
- Cześć Kochanie- pocałował mnie w usta- Ślicznie wyglądasz
- Hej, dziękuję- zarumieniłam się- Wejdź
Weszliśmy do salonu trzymając się za ręce;
- Cześć Klaudia- podszedł do dziewczyny i pocałował ją w policzek
- Cześć Szwagier- zaśmiała się- Czy to do Was Ola mnie zabiera?
- Tak, nie powiedziała Ci nic?- uniósł brew
- Nathan! Wygadałeś się!
- Przepraszam Kochanie nie wiedziałem- wrócił do mnie i cmoknął mnie w policzek.
- Idź Ty!- dałam mu kuksańca w bok
- To ja się pójdę lepiej przebrać...- mruknęła Klaudia i wstała, a Nathan na jej widok zagwizdał
- No, no, no Ślicznie wyglądasz- powiedział, patrząc się na dziewczynę.
Założyłam ręce na piersi i zaczęłam tupać nogą, ale chłopak nie zwracał na mnie uwagi.
Chrząknęłam głośno, a jego wzrok spoczął na mnie;- no co?- zaśmiał się widząc na moją mine
-Jajco- mruknęłam- Duśka lepiej ubierz się luźniej, bo widząc Nath'a tak pożerającego Cię wzrokiem, wyobraziłam sobie całe The Wanted
- Okej, dajcie mi 5 minut- powiedziała i chwilę później zniknęła na schodach.
Spojrzałam na chłopaka, który patrzył na nią w dalszym ciągu, wyginając się do tyłu;- Mężczyźni
- Ładną masz siostrę- uśmiechnął się zadziornie
usiadłam na kanapie;- Przypominam Ci mój drogi, że ona ma 14 lat
- No wiem- podszedł do mnie i nachylił się- Ale Ty mi się bardziej podobasz- powiedział niskim seksownym głosem i złożył na moich ustach czuły pocałunek
- Fuuuu!- usłyszałam głos Matta- Mamo to jest okropne!
Oderwałam się od Nathana i spojrzałam na chłopca- Hej Matty- wyciągnęłam do niego ręce, a on od razu do mnie podbiegł i mocno się przytulił.
- Młody, bo będę zazdrosny- pogroził mu palcem
- Powiedz temu oto chłopakowi, że Ty możesz się zawsze przytulać- powiedziałam patrząc chłopcu w oczy. Odwrócił głowę i spojrzał na bruneta;- Słyszałeś?- pokazał mu język

Po zapowiadanych Klaudie 5 minutach zeszła na dół odpowiednio ubrana i mogliśmy wyjść.

Po 30 minutach zatrzymaliśmy się pod domem The Wanted.
Weszliśmy do środka, a z salonu było słychać śmiechy chłopaków.
Zdjęliśmy kurtki i ruszyliśmy po cichu w stronę hałasu.
Ponieważ miała być to niespodzianka, schowałam się za ścianą, a Nathan z Klaudią weszli do pomieszczenia;
- Cześć Chłopaki, to jest Klaudia siostra Ola- powiedział wesoło
- Cześć- powiedzieli równo i przywitali się z nią buziakiem w policzek.
 "Klaudia trzymaj się na nogach"- pomyślałam widząc jak moja siostra ledwo stoi. Chyba gdyby nie kule padłaby na podłogę jak długa z wrażenia ;p
Chłopcy byli dla niej bardzo mili, pytali się jak się czuję, jak rehabilitacja itp. ale nie obyło się bez pytań o mnie. Tom z Nathanem wymienili porozumiewawcze spojrzenia i obaj spojrzeli w moją stronę dając mi znak, że mam wkroczyć.
Wychyliłam się zza ściany i oparłam o futrynę;
- A powiedz mi kiedy Ola przyjedzie do Londynu?- zwrócił się Jay
zaśmiałam się cicho- Oj Jay wystarczy się odwrócić i mnie zobaczysz.

***********************************************************************************************
Nooo Heeeey Miśki ;*

Dzisiaj wstawiam rozdział, bo ogarnęła mnie wena ;D
Tak, wiem rzadko to się zdarza, ale jednak ;p

Mam nadzieję, że się Wam spodoba ;)
Dziękuję za komentarze ;)

Witam ponownie / nowego  Anonimka i dziękuję za komentarz ;)

Trzy dni temu urodziny miał Nasz Kochany Siva!

 
Na spóźnione urodzinki życzę mu duuużo zdrowia, dalej tak cudownego głosu, miłości i wytrwałości z Naree i w ogóle wszystkiego naj, naj, naj ! ;**


Następny rozdział dodam w niedzielę, ewentualnie w poniedziałek ;p

Buziaki KaMa <3
 

wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 23

                                                       ~~~Ola~~~

Patrzyłam tępo na drzwi, starając ogarnąć sytuację.
Spojrzałam wrogo na chłopaka, którego wzrok ciągle czułam na sobie. Patrzyłam w jego oczy przepełnione hmm... Uczuciem? Miłością?
- Ola...- odezwał się i zaczął do mnie pomału podchodzić.
Przypomniał mi się dzień z przed kilku miesięcy. Dzień kiedy Nathan mnie "przepraszał".
Wtedy podchodził do mnie pomału z uśmiechem na twarzy i wzrokiem, dokładnie takim samym jak teraz.
- Nie podchodź- warknęłam. Nie chciałam czuć jego dotyku, zapachu jego perfum, które kochałam. Wiedziałam, że gdy podejdzie do mnie i mnie dotknie, od razu zmięknę i mu przebaczę. Nie mogłam być taka łatwa.
- Ola porozmawiaj ze mną- usłyszałam po raz kolejny głos w którym nie dało się nie wyczuć nadziei.-Nie odtrącaj mnie...
- Powiedziałam nie podchodź ! - powiedziałam ponownie, gdy pomimo mojego wcześniejszego ostrzeżenia, dalej to robił.
Coraz bardziej wyczuwałam jego piękne perfumy. Usiadłam na końcu łóżka i podciągnęłam nogi do brody lekko przyciskając je do brzucha. Oparłam czoło o kolana i zamknęłam oczy.
Nie mogłam na niego patrzeć, nie chciałam...
Cały czas czułam na sobie jego wzrok. Jego zapach był coraz bardziej wyraźny, a łóżko lekko się ugięło. To był znak, że jest tuż obok. Za chwile mnie dotknie, a ja z zmięknę. Do cholery nie może tak być!
Spojrzałam w jego tęczówki, które były blisko mnie, niebezpiecznie blisko- Czego Ty ode mnie oczekujesz?
- Chcę, żebyś tylko ze mną porozmawiała- dotknął mojej ręki, a moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz, którego się obawiałam.
- A mamy o czym? Przecież masz mnie za dziwkę- do moich oczu napłynęły łzy
Chłopak patrzył mi w oczy i zacisnął wargi;- To nie jest prawda.
- No wcale. Tylko tak dla żartów, oskarżałeś mnie o zdradę!
- Nie złość się, nie możesz- uśmiechnął się, dotykając mojej nogi- nie ściskaj tak brzucha.
- Nie mów mi co mam robić-warknęłam- Sama wiem jak zadbać o siebie i MOJE dziecko- zaznaczyłam dosadnie
- To jest także moje dziecko, Ola.
- Tatuś się znalazł !-prychnęłam- Żałosny jesteś wiesz?
- Ola możemy normalnie pogadać, bez sarkazmu i chamstwa?!- podniósł głos
uniosłam ręce w obronnym geście- Co chcesz mi powiedzieć?
- A nie będziesz mi przerywać?
- Nie będę- mruknęłam i oparłam brodę o kolana- Słucham...
- Wiem, że zachowałem się jak szczeniak. Jak jakiś dzieciak... ale... wystraszyłem się... Nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Dlatego tak... impulsywnie zareagowałem. To dla mnie nowa sytuacja i ciężko mi było ogarnąć fakt, że zostanę Ojcem- uśmiechnął się szeroko- Teraz wiem, że jestem na to gotowy. Żeby wychowywać z Tobą dziecko. Bo Cię Kocham..-na jego ostatnie słowa uśmiechnęłam się kącikiem ust i spojrzałam mu w oczy- Wiem, że masz mnie za dupka i rozumiem Twoją nie chęć do tej rozmowy, ale ja Cię Kocham i nie odpuszczę. Będę walczył o Ciebie i o mojego Syna, bądź Córkę. Je też pokochałem. Dopiero jak Liz wybiegła za mną otrzeźwiałem i ogarnąłem co zrobiłem. Przepraszam Cię za to. Wybacz mi proszę...
- Nathan... ja... nie wiem... co mam Tobie powiedzieć. Nie mogę zapomnieć tego.
Chłopak przysunął się do mnie i oparł swoje czoło o moje- Kocham Cię i będę się starał, będę czekał tak długo jak potrzeba. Nie odpuszczę, bo chcę być przy Tobie- wyszeptał i pocałował mnie w czoło
- Odbierasz mi zdrowe myślenie Kochanie- mruknęłam, dotykając jego policzka.

Chłopak uśmiechnął się szeroko i musnął delikatnie moje usta, jednak widząc mój grymas na twarzy, zachichotał i pocałował mnie "tak jak należy". Wplotłam palce w jego włosy i cieszyłam się tym pocałunkiem. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie.
Teraz już nie miałam, żadnych wątpliwości; Kocham go. Kocham go nad życie.

Oderwaliśmy się od siebie i patrzyliśmy w oczy- Kocham Cię Palancie- wyszeptałam, a po moim policzku spływała pojedyńcza łza, którą chłopak wytarł kręcąc głową;
- Nie płacz- pocałował mnie w czoło
- Ale to ze szczęścia - spojrzał mi w oczy- teraz już będę szczęśliwa- uśmiechnęłam się
- To znaczy, że mi wybaczasz?- uniósł brwi
Nic nie odpowiedziałam tylko odsunęłam się od niego i sięgnęłam po torbę z zakupami, której jeszcze nie wypakowałam, z której wyciągnęłam mały pakunek;- Proszę... Tato-podałam mu je.
Chłopak uśmiechnął się i otworzył pakunek. Odłożył je na bok i przekręcił mnie na plecy. Podciągnął moją bluzkę i czule pocałował mój brzuch- Też Cię Kocham Maleństwo - powiedział, a ja poczułam kopniaka
- To chyba miało znaczy "ja Cię bardziej Tato"- zachichotałam
- To jest w ogóle możliwe?- uśmiechnął się i nachylił nade mną
- Ale, że co?
- Że można bardziej kochać niż ja Was- pocałował mnie czule
- My Ciebie też i to baaaaardzo.
Chłopak położył głowę na moim brzuchu.
Leżeliśmy tak w ciszy dłuższą chwilę;
- Widziałaś to?!- poderwał się z szerokim uśmiechem
- Co?
- Kopnęło i widziałem stópkę!... Znowu!
- Nathan nie podniecaj się tak to normalne- zaczęłam się śmiać z jego reakcji.
- Musze to uwiecznić!- wyciągnął telefon i zrobił zdjęcie mojego brzucha w momencie gdy dziecko kopnęło- Patrz jak twórczo- wyciągnął telefon w moją stronę;
- Bardzo ładnie- pogłaskałam go po ręce- Tylko nie wstawiaj tego na Twitter'a- upomniałam go
- Czemu?
- Ty to jednak głupi jesteś- prychnęłam- Zaraz by wyszło na jaw, że będziesz miał dziecko z jakąś tajemniczą dziewczyną, z którą Cię nikt nie widział i ani Ty, ani chłopaki nie mielibyście życia.
- Tak z tym masz racje- schował telefon i dał mi buziaka- Kurczę Kochanie jaka Ty jesteś śliczna- wymruczał, a ja poczułam, że oblewam się purpurą -Bardzo ładnie Ci w krótkich i ciemnych włosach
- Ugh... Nie słodź już- odepchnęłam go, a on zaczął się śmiać i ułożył się  z powrotem na moim brzuchu.
Po chwili usłyszeliśmy zgrzytanie zamka i drzwi się otworzyły;
- Mówiłam, że to podziała?- powiedziała Klaudia
- Miałaś rację, jesteś genialna- przybiły "żółwika"
- O czym mówią?- zapytał Nath
- O tym, że moja siostra jest strasznie głupia!- wyjęłam poduszkę spod pleców i rzuciłam w Klaudie
- A możesz po mojemu?- zaśmiał się Nathan
- Przepraszam- mruknęłam, ujęłam jego twarz w dłonie i pocałowałam
Dziewczyny zamruczały, a ja nie przerywając pocałunku pokazałam im środkowego palca;
- Ej!- krzyknęły równo
- Też Was Kocham- puściłam im buziaka
- Nie grzeczna jesteś- Nathan pogroził mi palcem i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
 
~
*************************************************************************************
Witam moje Kochane!
 
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam!!
Nie pisałam tak długo nic, bo miałam od groma nauki, obowiązków i... nie miałam weny ;(
Tęskniłam za Wami, wiecie?
 
Dlatego spięłam poślady i napisałam dla Was ten oto rozdział, bo moja wierna Rybka się niecierpliwiła :D
Mam nadzieję, że się Wam spodoba i będziecie się cieszyć z takiego obrotu sprawy ;p
 
Ale nie będzie wiecznej sielanki, jeszcze trochę się podzieje zobaczycie.! :D
To chyba tyle...
Jak macie jakieś pytanka to wiecznie aktywny mail: ola.olaa16@gmail.com
;D Odpowiem na wszystkie Wasze maile :p
 
Następny postaram się napisać jak najszybciej
 
Dobra a tym czasem lece na romans z książką do Rachunkowości i sprawozdawczości komputerowej -,-
Jak bym bardzo marudziła, to weźcie kopnijcie mnie w tyłek, za to, że wybrałam taki głupi kierunek, co? :p
 
Całus w czółko, KaMa ;***
 
Zapraszam Was także na bloga Rybki31632, która dopiero zaczyna nowe opowiadanie i na prawdę polecam ;D
 
 
 
 
 
 


środa, 30 października 2013

Rozdział 22

                                                     ~~~Ola~~~
 Cały wieczór przesiedziałam z Ciocią i Mattem. Jednak około godziny 21 zmęczenie wzięło górę, więc życzyłam wszystkim dobrej nocy i udałam się do mojego pokoiku.
Weszłam do środka, zapaliłam światło i podeszłam do okna, po czym uchyliłam je.
Wzięłam z szafki piżamę i już miałam wychodzić z pokoju do łazienki, gdy usłyszałam jakiś znajomy dźwięk. Nie mogłam konkretnie określić skąd pochodził owy dźwięk więc zamknęłam drzwi;
- I found you in my darkest hour
I found you in the pouring rain
I found you when I was on my knees

Podeszłam nie pewnie do okna i otworzyłam je na oścież. Wyjrzałam na podwórko i serce zaczęło mi bić szybciej. Na dole stał Nathan. Śpiewał "I Found You", a w ręku trzymał bukiet róż.

-And your light brought me back again
Found you in a river of pure emotion
I found you, my only truth
I found you and the music played
I was lost, till I found you, you, you
Till I found you, you, you

Gdy skończył spojrzał na mnie. Patrzyłam na niego tępo i nie wiedziałam co mam zrobić;
- Ola proszę Wybacz mi ! Kocham Cię ! - wykrzyczał, a mnie coś zabolało.
Nie mogłam zapomnieć o tym o co mnie oskarżył. Fakt Kochałam go i Kocham w dalszym ciągu, ale ja tak nie potrafię. Nie umiem.
Poczułam, że łzy napływają mi do oczu. Przygryzłam wargę i poczułam spływające po moich policzkach łzy;
- Nathan ja... ja nie potrafię... Przepraszam...- powiedziałam i zamknęłam okno.
Zapłakana położyłam się na łóżko. Czułam się bezradna. Nie potrafiłam opanować płaczu, bardzo mnie to bolało. A miałam być twarda...
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi;
- Zostawcie mnie samą- powiedziałam przez łzy, lecz ktoś dalej znęcał się nad drzwiami.
Podeszłam do nich i z impetem je otworzyłam. Już miałam coś powiedzieć, ale mnie zatkało. Stałam i patrzyłam na gościa, a po moich policzkach dalej spływały łzy;
- Duśka Skarbie, co Ty tu robisz?- rzuciłam się na szyję dziewczynie
- Wiesz doszły mnie słuchy, że pewien palant nie wierzy, że nosisz jego dziecko- uśmiechnęła się i przetarła mi mokre policzki- Siostra on nie jest wart Twoich łez.
- Wejdź- zaprosiłam ją do środka.
Weszła pomału opierając się na jednej kuli i usiadła na łóżko. Zamknęłam drzwi i usiadłam obok opierając się o wezgłowie.
- Powiedz mi jak to było wszystko od początku- odezwała się po chwili
- Co tu opowiadać?- mruknęłam- Najpierw widziałam go jak całuję się z fanką, potem jak mu powiedziałam, a raczej pokazałam, że jestem w ciąży- łzy znów zaczęły spływać po moich policzkach- To mi nie uwierzył i wyszedł, zostawiając mnie z tym wszystkim samą. A teraz stoi pod oknem-wskazałam na okno- i śpiewa piosenkę, którą napisał, dla mnie. I w ręce trzyma bukiet róż. Nie znoszę róż, ale jeszcze o tym nie wie.
- Stoi tam?
- Tak.- mruknęłam i wytarłam policzki.
- I Cię poznał?- zaśmiała się
- Czemu miałby mnie nie poznać?- uniosłam brwi
- No bo ja Cię nie poznałam, dopiero jak się na mnie rzuciłaś- uśmiechnęła się szeroko, dotykając moich włosów- Wyglądasz Ślicznie. Dawno nie widziałam Cię w ciemnych włosach.
- No coś musiałam w sobie zmienić... Postanowiłam sobie, że będę twarda, ale jestem głupia i nie potrafię, bo ja go Kocham. Tak cholernie go Kocham, a on musi ciągle podkładać mi kłody pod nogi- schowałam twarz w dłonie- Klaaudia- jęknęłam- co ja mam zrobić?
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Wstała i powoli wyszła z pokoju...

                                                    ~~~Klaudia~~~

Zeszłam pomału ze schodów, uśmiechając się ciepło do chłopca, który siedział w salonie.
- Matt?
- Tak?- podbiegł do mnie od razu- W czymś mogę pomóc?
- W sumie miałabym prośbę.-dotknęłam jego ramienia-Zaprowadzisz mnie pod okno pokoju Oli?zajrzał na mnie zdziwiony- Okay, chodź.
Założyliśmy kurtki i buty po czym wyszliśmy na mroźne podwórko. Chłopiec trzymał mnie za rękę prowadząc pomału w odpowiednie miejsce.
- Ola! Proszę! Wybacz mi! Kocham Cię!- usłyszałam głos Nathana w oddali
- Dobra Matt dziękuję- powiedziałam cicho do chłopca- Już sobie poradzę- uśmiechnęłam się i odprowadziłam chłopca wzrokiem. Gdy zniknął za rogiem domu, westchnęłam głośno i powoli ruszyłam w kierunku Nathana.
Zajrzałam za róg i zobaczyłam szatyna stojącego z ogromnym bukietem w ręce.
- Nathan- powiedziałam dosadnie, a jego szmaragdowe tęczówki spoczęły na mnie
- Znamy się?
- Nie. Ale podejrzewam, że słyszałeś o mnie. To ja jestem powodem, waszego rozstania. To przeze mnie Ola musiała wrócić na tyle miesięcy do Polski. Jestem Siostrą Oli- stanęłam odważnie na przeciw niego- Mam na imię Klaudia.
Chłopak patrzył na mnie uważnie, ale po chwili uśmiechnął się, podszedł do mnie i podał dłoń;
- Miło mi Cię poznać. Ola wiele o Tobie wspominała- uśmiech nie schodził mu z ust
- Tak ja również wiele o Tobie słyszałam.- powiedziałam ostro- Na przykład to, że jesteś Palantem wiesz? Jak mogłeś nie uwierzyć Oli, że nosi Twoje dziecko?!- wkurzyłam się
- To był impuls. Dla mnie to było nie możliwe- spuścił głowę- Zadziałałem zbyt pochopnie wiem. Ale przemyślałem to wszystko i jestem pewny swoich uczuć do Oli. Kocham ją i pokochałem to dziecko- spojrzał mi w oczy- Chcę naprawić ten błąd, ale nie wiem jak...
- Po pierwsze wyrzuć te kwiaty- spojrzał na mnie dziwnie- Moja siostra nienawidzi róż.- rzucił je na trawę.- A teraz chodź- chwyciłam jego dłoń i pociągnęłam za sobą.
Weszliśmy do mieszkania, gdzie ściągnęliśmy kurtki i buty.
Znów złapałam go za rękę i poprowadziłam na schody. Stanęliśmy przed drzwiami pokoju Oli;
- Poczekaj chwile- wyszeptałam i weszłam do pokoju.
Ola leżała na łóżku i patrzyła w sufit;
- Siostra jest jedno rozwiązanie- powiedziałam i wyjęłam klucz z zamka- Jak sami nie potraficie się pogodzić, to ja Wam pomogę
- Jak?
Nic nie odpowiedziałam tylko otworzyłam drzwi- Wejdź- zwróciłam się do chłopaka, który nie pewnie wszedł do pokoju
- Co on tu robi?!- krzyknęła zła po Polsku
- Jak już mówiłam, pomogę Wam- zaczęłam wychodzić z pokoju- I nie wypuszczę Was stąd póki miedzy Wami nie będzie zgody- powiedziałam i szybko zamknęłam drzwi na klucz;
- Klaudia otwórz te drzwi!- krzyknęła
- Nie ma takiej opcji! Wypuszczę Was dopiero jak się pogodzicie!- powiedziałam i z pełną satysfakcją zeszłam na dół. Zasiadłam na sofie pomiędzy kuzynem, a kuzynką;
- Co tam się działo?- zapytała Liz
- Trwa akcja "Zgoda"- zaśmiałam się
- Jak Ty to zrobiłaś?
- A wiesz... Ma się swoje sposoby..- pokazałam jej klucz, którym pomachałam
- Jesteś wielka!
- Tak, wiem- uśmiechnęłam się triumfalnie.


************************************************************************************
Hej :)

Witam Was po dość długiej przerwie :)

Przepraszam, że tak długo musiałyście czekać, ale brak weny i nawałnica nauki mnie przytłoczyła.
Co tu dużo mówić; Druga technikum to nie przelewki ;)

Dziękuję bardzo Rybce31632, która jako jedyna skomentowała poprzedni rozdział i to właśnie ten rozdział dedykuje jej :)
Dziękuję ;**

Następny rozdział postaram się napisać jeszcze w tym tygodniu jak dam radę :)

Pozdrawiam KaMa <3

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 21

Siedziałyśmy z Olą w kawiarence prawie godzinę.
Niestety Pan Sykes nie zjawił się... Miałam nadzieję, że już wszystko się ułoży i moja Kuzynka będzie wreszcie szczęśliwa, ale On znów zawiódł.
 Przez cały czas uśmiechała się, śmiała... ale gdy tylko zeszłam na temat Natha... Spuszczała głowę, uśmiech z jej twarzy momentalnie schodził, unikała mojego wzroku i starała się jak najszybciej urwać temat.
Nie chciałam jej już bardziej dołować więc postanowiłam nie zaczynać znów tego drażliwego tematu.
Po zapłaceniu rachunku i zostawieniu napiwku dla kelnerki ruszyłyśmy do wyjścia z Galerii.
Rozmawiałyśmy o bardzo neutralnych rzeczach.
Ola na prawdę bardzo cieszyła się z faktu, że zostanie mamą, pomimo młodego wieku. No cóż co tu dużo mówić w wieku 20 lat nie każda dziewczyna chciała by zajść w ciąże. Większość z Nas na pewno wpadło w jakiś szał i wiele innych emocji, ale nie Ola.
Ona odkąd ją poznałam, była oazą spokoju. Więc nie zdziwiła mnie jej radość z powodu dziecka.
- Słuchasz mnie?- zaśmiała się , wyrywając z rozmyślań.
- Przepraszam Cię zamyśliłam się- uśmiechnęłam się- O czym mówiłaś?
- Co się z Tobą dzieję?- ponownie się zaśmiała, unosząc brwi
- Nic, nic- zapewniłam- Ale fajne ciuszki kupiłyśmy dla maleństwa nie? Te sukieneczki też śliczne- powiedziałam, a dziewczyna patrzyła na mnie z uwagą, ale po chwili zrozumiała, że nie chcę o tym gadać i odpowiedziała;
- Tak, masz rację.
Resztę trasy do domu , przebyłyśmy w ciszy. Każda z Nas patrzyła przed siebie, pogrążona w swoich myślach.
Ja myślałam nad tym jak sprawić by moja kuzynka była szczęśliwa. Bo w pełni szczęśliwą nie mogłam jej nazwać jeśli jej przyszłość miała polegać na samotnym wychowywanym dziecka, które musi mieć Ojca. Nie ważne jak się wcześniej zachował, ale ewidentnie przemyślał wszystko i chcę pomóc Oli w najtrudniejszych chwilach. Chwilach, które nadchodziły wielkimi krokami.
Gdy dotarłyśmy do domu, zdjęłyśmy kurtki i buty, po czym udałyśmy się do salonu.
Siedział tam mój brat wraz z mamą, która ucieszyła się na nasz widok.
Zastanawiałam się jak to jest, że dziewczyna ma takie wspaniałe podejście do dzieci.
Widziałam jak mój brat do niej lgnie. Nie byłam zazdrosna, cieszyłam się, że chociaż on mógł sprawić, że Oli uśmiech był szczery, a nie udawany.
Pokazałyśmy obojgu nasze zakupy, pośmiałyśmy się i poszłyśmy na obiad.

W trakcie posiłku wymyśliłam pewien plan, który mógł zadziałać.
Gdy znów wszyscy zasiedli w salonie, ja poprosiłam Kuzynkę, aby pożyczyła mi telefon;
- Po co Ci?- spytała
- Nie wiem, gdzie mam mój telefon. Zadzwonię do siebie zlokalizuje mój i oddam Ci go- uśmiechnęłam się
- Okay, masz- podała mi urządzenia, a ja odeszłam do przedpokoju. Wyciągnęłam swój telefon z kieszeni kurtki i wpisałam numer Nathana i Toma. Ten drugi na wszelki wypadek ;).
Weszłam z powrotem do salonu, podziękowałam za użyczenie urządzenia i pobiegłam na górę, do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na zamek i od razu wybrałam odpowiedni numer.
Po dwóch sygnałach oczekiwania usłyszałam znajomy głos;
- Halo?
- Cześć tu Liz.
- Ooo Liiizzz- chłopak był bardzo rozbawiony- jak miło Cię słyszeć
- A mi nie- odpowiedziałam ostro- Nathan miałeś się starać o Olę. Miałeś być już dawno temu w galerii i starać się, aby przebaczyła Tobie i pozwoliła wychować raz z Nią WASZE dziecko
- Byłem w galerii. 15 minut po tym jak odebrałaś, ale Was nie było w tej kawiarence. Nie było mojej blond śliczności..
- Bo Ola nie jest już Blondynką!- krzyknęłam, ale po chwili przeklnęłam samą siebie za to- I co z żalu, że nie spotkałeś poszedłeś się upić?- zironizowałam
- Ja... Nie... Jestem... Pijany- każde jego słowo zostało przerwane przez czknięcie.
- Właśnie widzę. Wiesz co Ci powiem, nie jesteś wart Oli- wkurzyłam się- Zamiast się starać, przyjechać tu.... nie ważne, zrozumiesz to może kiedyś.
- Ja nie jestem wart Oli?- podniósł głos
- A jesteś? Zrobiłeś jej dziecko, a teraz co?
- Nie Twoja sprawa!
- Może i nie, ale dla mnie liczy się najbardziej szczęście Oli i Waszego dziecka w przeciwieństwie do Ciebie- rzuciłam wkurzona i rozłączyłam się.
Rzuciłam telefonem o ścianę, który rozbił się na drobne kawałeczki, wywołując nie mały huk i... dziurę w ścianie. Zdziwiłam się, że mam aż tyle siły, aby to zrobić.
Po chwili usłyszałam dobijanie się do drzwi;
- Liz? Co się stało?- mama
- Eliza, Słońce otwórz- Ola
Spojrzałam w stronę lustra, poprawiłam włosy i podeszłam do drzwi. Przekręciłam zamek i otworzyłam drzwi;
- Nic się nie stało. Wkurzyłam się i rozwaliłam telefon- wskazałam na zniszczone urządzenie, a raczej pozostałości z niego
Spojrzały się na mnie dziwnie i nic nie mówiąc poszły z powrotem do salonu.
Załamana, że nic z mojego planu nie wyszło rzuciłam się na łóżko dalej myśląc nad tym, co mogę jeszcze zrobić.

**********************************************************************************
Heeeej Słoneczka ;D

Dzisiaj jest dość krótko, bo chciałam  coś napisać, a dopiero co wróciłam z Rodzinnego obiadku u babci, który troszkę się przedłużył...
Nienawidzę takich spotkań -,-

No nic... Wracając...
Dzisiaj były przemyślenia Elizabeth :) Mam nadzieję, że się Wam spodoba :)
W ciągu 15 minut napisałam rozdział i wydaje mi się, że nie jest głupi :D
A to wszystko dzięki Wam Kochane!

Dziękuję, Dziękuję i jeszcze raz dziękuję :D

Jeśli mogłabym prosić Anonimków jakby mogli się podpisywać, imieniem lub pseudonimem jak kto woli :)
Z góry dziękuję :D
I dziękuję Tobie Lexy za komentarz ;**

Następny wyskrobie dla Was jak najszybciej będę mogła :)

A więc życzę Wam udanego tygodnia i samych piąteczek  ;p

Buziaki KaMa <3

czwartek, 17 października 2013

Rozdział 20

Wstałam rano, z mieszanymi uczuciami. Już sama nie wiedziałam co mam zrobić.
Z jednej strony bolało mnie to w dalszym ciągu, ale z drugiej wczorajsza rozmowa z "egoistyczną świnią" bardzo mi pomogła i troszkę podniosła na duchu ;>.
Wstałam nie chętnie z łóżka i podeszłam do okna. Odsłoniłam masywne, ciemne zasłony.
Była piękna pogoda. Różnokolorowe liście na drzewach pięknie lśniły od mocno bijącego słońca.
Piękna pogoda nie zapowiadała, nadchodzącej zimy. Nie przypominało to ani trochę pogody w Polsce. Zazwyczaj w tym czasie w moim kraju zaczynał padać śnieg, a liści na drzewach już prawie nie było.
Patrząc na ten piękny krajobraz przed moim oknem, pomyślałam, że czas  na zmiany.
Muszę coś w sobie zmienić.
Postanowiłam, że będę twarda i nie dam się wszystkim przeszkodą, które mnie spotykają.
Ale nie myślałam tylko o zmianie psychicznej ;).
Z uśmiechem na twarzy poszłam do łazienki i ustałam przed lustrem. Patrzyłam na swoje odbicie i zastanawiałam co mogę zmienić.
Co widziałam w sobie? Smutną, nudną blondynkę w długich włosach sięgających prawie do pasa.
Szczerze? Znudził mi się mój wygląd.
Więc czas na zmiany! ;).
Wykonałam poranną toaletę, ubrałam się w to. Umalowałam się delikatnie, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Zeszłam na dół, gdzie spotkałam wujka i Liz;
- Dzień Dobry- uśmiechnęłam się do Nich
- Dzień Dobry- odpowiedzieli równo
Usiadłam przy stole, nalałam sobie herbaty i zaczęłam robić kanapki. Czułam na sobie podejrzliwy wzrok Kuzynki, postanowiłam przerwać tą dręczącą cisze;
- Liz Słońce, co dzisiaj robisz?
- Dzisiaj mam wolne, nie idę na wykłady więc siedzę w domu. A czemu pytasz?
- Bo miałabym dla Ciebie propozycje- uśmiechnęłam się
- Jaką?
- Poszłabyś ze mną na zakupy i do fryzjera?
- Bardzo chętnie- rozpromieniła się
- Czas coś zmienić w życiu, prawda?
- Oczywiście- odpowiedział wujek i pogłaskał mnie po ramieniu- To ja Wam dziewczynki- pocałował nas w czoło- życzę miłego dnia. Do zobaczenia
- Dziękujemy i nawzajem- odpowiedziałyśmy
- To ja lecę się przebrać i idziemy
- Okay- uśmiechnęłam się
Po 15 minutach byłyśmy już w drodze do galerii.
Weszłyśmy do wnętrza ogromnego budynku. Było bardzo dużo świątecznych ozdób, wszędzie pisało "Happy Christmas". Poczułam już ducha świąt ;).
- To co pierwsze?- spytała Liz wyrywając mnie z podziwiania wystaw
- Hmm... może fryzjer?
- Okay, To chodź zaprowadzę Cię do najlepszego fryzjera - chwyciła moją dłoń i pociągnęła za sobą.
Weszłyśmy do salonu i podeszłyśmy do jakiejś kobiety w czapce Świętego Mikołaja. Uśmiechnęła się ciepło i po skonsultowaniu z Nami skierowała nas do człowieka o imieniu Justin.
Spojrzałam z przerażeniem na Liz, bowiem nigdy wcześniej nie obcinał mnie facet.
Dziewczyna uśmiechnęła się pokrzepiająco i wyszeptała na ucho;
- Nie martw się. Justin jest najlepszy- poklepała mnie po ramieniu i usiadła na kanapie. Ja usiadłam na krześle naprzeciwko lustra i zaczęłam bawić się włosami.
Po chwili przyszedł wysoki, młody mężczyzna z tatuażem na prawej ręce;
- Cześć jestem Justin- podał mi rękę- zajmę się dziś Twoimi włosami.
- Alex- powiedziałam i uścisnęłam jego dłoń
- Ooo cześć Elizabeth- podszedł do dziewczyny i przytulił ją
- Cześć Juss- uśmiechnęła się- To moja kuzynka, zajmij się ją dobrze, musi pięknie wyglądać. Zrób ją na bóstwo- puściła mu oczko
- Dobrze Piękna- podszedł do mnie i zaczął przeczesywać moje włosy palcami- Co byś chciała z tymi pięknymi włoskami zrobić?- patrzył na moja odbicie w lustrze
- Jak mam być szczera to sama nie wiem. Myślałam, raczej o radykalnych zmianach. Znudziły mi się długie, blond włosy.
- Czyli myślałaś raczej o krótkich, tak?
- Dokładnie, tak mniej więcej dotąd- pokazałam na ramiona- chce coś prostego, co łatwo będzie się układać, bez wynalazków.
- Mhm.. a co byś powiedziała na krótsze włosy? Takie dotąd?- pokazał do połowy szyi
- Myślisz, że to będzie dobre?- usłyszałam głos Liz
- Tak, bo Alex ma pociągłą twarz, a ta długość podkreśli jej kształt.
- Mi pasuje- uśmiechnęłam się szeroko
- Okay. Zmienić chcesz też kolor?
- Tak, myślę że zmiana koloru to podstawa. Kiedyś miałam naturalne czarne włosy, a w wieku 14 lat na znak buntu przefarbowałam się na blond. Za kilka dni mam urodziny i pomyślałam, że po 6 latach czas wrócić do starego koloru.
- To będzie świetnie wyglądać- położył ręce na moich ramionach- Masz śliczne niebieskie oczy i to podkreśli je i pokaże ten błysk- zaśmiał się- No to bierzmy się do pracy- klasnął i zatarł ręce....

3 godziny później:

- Słońce... Wyglądasz rewelacyjne- wzdychała Liz
- Dziękuję- uśmiechnęłam się patrząc w odbicie.- I Tobie Justin. Dobra robota- przytuliłam go
- Do usług- zaśmiał się- Jak Ci odrosną włosy to zapraszam, wymyślimy coś jeszcze.
- Niedługo to będę ją tu siło przyciągać- pokazała na mnie palcem
- Czemu?
- Bo jest w ciąży, a po porodzie najważniejsze będzie dziecko, więc będzie się zaniedbywać
- A no to rozumiem. Właściwie to nie widać, że jesteś w ciąży.- uśmiechnął się
- Dobra to chyba idziemy, nie ?- klasnęła w dłonie Liz
- No chyba tak- uśmiechnęłam się i podziękowałam. Ostatni raz poprawiłam grzywkę i w pełni zadowolona ze swojego wyglądu wyszłam z salonu.

- To teraz gdzie?
- Może tam?- wskazałam na sklep z ciuszkami dla dzieci. Nie ukrywam, że odkąd jestem w ciąży mam jazdę na tego typu rzeczy. No cóż... Instynkt Macierzyński robi swoje ^^.
Weszłyśmy do sklepu i oniemiałam.
Wszędzie było pełno przeuroczych ciuszków dziecięcych; od niemowlaka do dzieci w wieku 6 lat.
Liz od razu zaciągnęła mnie na dział "Niemowlę".
Chodziłyśmy i podziwiałyśmy urocze malutkie ciuszki. Rozdzieliłyśmy się, a ja rzuciłam się na body z napisami. W takich miejscach jest dużo ciekawych i zabawnych ciuszków. Widziałam przeróżne. Zauroczył mnie napis "Udaje słodziaka, bo chcę buziaka".
Z uśmiechem na twarzy podążyłam dalej i napotkałam się na Body.
Patrzyłam na wszystkie półki i w oczy rzuciły mi się pewne ciuszki. Wzięłam jeden ciuch i zaśmiałam się pod nosem:
 

 

- Ooo tak jak to będzie chłopiec to lepiej niech tak Kobiety robią- zaśmiała się Liz stając za mną
-  No pewnie- powiedziałam dumnie
- No jak się wrodzi do Tatuśka...
- Liz!- przerwałam jej
- No dobra. Patrz co znalazłam.- podała mi ubranko- Pomyślałam o Tobie i Nathanie
 
 
zaśmiałam się- To jest świetne!
- No czyli bierzemy to i to, tak?- wskazała na ciuszki, które trzymałam
- Oczywiście, ale chodź jeszcze tam- złapałam ją za rękę i zaciągnęłam do działu z bucikami.
Znów się rozdzieliłyśmy i znów poszłam na dział z napisami.
Tam zazwyczaj znajduje się coś fajnego, zabawnego i mega uroczego.
Zobaczyłam pewne buciki i pomyślałam o Nathanie...
Zastanawiałam się, czy ucieszyłby się widząc nasze dziecko w takich bucikach;
 
- Urocze- powiedziała Liz. Znów nie wiem kiedy stałą tuż obok mnie.
- Też mi się podobają, ale nie wiem czy kupić...
- Czemu?
- No, a jak Nathan się nie zdecyduje? I będę je sama wychowywać?- posmutniałam
- Przestań! Nath się ogarnie i będzie z Tobą zobaczysz- uśmiechnęła się
- No dobra wezmę- odwzajemniłam gest
Wybrałyśmy jeszcze kilka fajny sukieneczek i bluzek. Z pełnym koszykiem poszłyśmy do kasy.
Zapłaciłam i poszłyśmy do kawiarni.
Usiadłyśmy przy jednym ze stolików, zamówiłyśmy herbatę i sernik.
Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam 34 nieodebrane połączenia i 15 smsów od Nathana
Usunęłam wszystko i odłożyłam telefon na stolik, który niemal od razu zaczął wibrować.
Westchnęłam i poinformowałam Liz, że idę do toalety...
 
                                                          ~~~Liz~~~
 
Ola poszła do toalety i zostawiła telefon. Ciągle dobijał się Nathan.
Gdy zaczął wibrować po raz 4 wkurzyłam się i odebrałam;
- Halo?
- Yyyy... Ola?- zapytał zdezorientowany
- Nie, Liz.
- Jest tam gdzieś Ola?
- Nie ma. Po co do niej wydzwaniasz?
- Chcę z Nią pogadać..
- Przez telefon? Chcesz starać się przez telefon? No brawo Panie Sykes. Chyba w kolejce stałeś po urodę, a nie inteligencje- mruknęłam
- Chcę się z Nią umówić- odpowiedział ostro
- Ale ona nie będzie chciała!
- No wiem... Co ja mam zrobić?
- Kochasz ją?
- Bardzo- odpowiedział pewnie
- Chcesz tego dziecka?
- Tak
- Masz plusa u mnie- zaśmiałam się- Jesteśmy jeszcze w Galerii, w kawiarence "The Best". Będziemy tu jeszcze jakąś godzinę.
- Okay. Będę za 15 minut- powiedział i rozłączył się. Zobaczyłam idącą Ole, więc szybko zablokowałam telefon i odłożyłam go na miejsce.
- Dzwonił jeszcze?- uniosła brwi
- Nie, już nie- skłamałam
- To dobrze.
Po chwili przyniesiono nam zamówienie. Zaczęłyśmy jeść ciastka i zajęłyśmy się rozmową na temat zakupionych ciuszków dla Dziecka....
 
***********************************************************************************
Cześć Wam!
 
Przepraszam za poprzedni rozdział, bo był beznadziejny -,-
 
Za to dziś Pani Wena mnie odwiedziła i napisałam ten :p
 
Zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany :p
Kilka dni temu zmieniłam wygląd bloga, jak Wam się podoba? ^^
Ale zmiany nie tylko tu. Ola zmieniła wygląd ;)
Jak myślicie? Nath pozna Ole? :p
 
Mam nadzieję, że się spodoba i będą jakieś komentarze :)
Następny postaram się wyskrobać, na niedzielę ;)
I'm promise! ;).
 
Pozdrawiam i całuję w czółko
KaMa <3