niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 29

Leżąc tak na ramieniu chłopaka, nawet nie wiem kiedy; zasnęłam.

Mój organizm pomimo wczesnej pory był zmęczony tym wszystkim co się wydarzyło.
No cóż... prawie zostałam zabita przez pędzący samochód.
Cieszyłam się, że wszystko się dobrze skończyło.

Po jakimś czasie poczułam, że ktoś przykrywa mnie kocem. Pomimo, że nie otwierałam oczu wiedziałam kto to był;
- Kochanie gdzie mi uciekasz?- spytałam z zamkniętymi oczami.
- Nie uciekam- usiadł koło mnie i pocałował w czoło- Śpij Skarbie. Ja zaraz wrócę.
- Gdzie idziesz?- otworzyłam oczy i spojrzałam na chłopaka
- Scooter przyszedł- uśmiechnął się i założył kosmyk moich włosów za ucho- Jakieś organizacyjne spotkanie czy coś.
- Nathan ruszaj tyłek!! - usłyszałam damski głos
uniosłam brew, pełna podejrzeń- Scooter powiadasz?- odsunęłam ostentacyjnie kołdrę- To ja chętnie go poznam- wstałam z łóżka, poprawiłam bluzkę i włosy.
Otworzyłam drzwi i ruszyłam na schody;
- Alex no...
- No co?- odwróciłam się- No chcę poznać tego "Scooter'a" o damskim głosie.
Zeszłam na dół i weszłam do salonu. Zobaczyłam tam resztę The Wanted i jakąś kobietę w miniówie i bluzce z wielkim dekoltem, a po menagerze chłopaków nawet śladu nie było widać.
Oj Panie Sykes później sobie porozmawiamy.

Uśmiechnęłam się sztucznie i weszłam w głąb pomieszczenia;
- Dzień dobry- podałam kobiecie dłoń
- Oh! Nathan kochany! Nareszcie jesteś!- olała to co powiedziałam i rzuciła się chłopakowi na szyje.
- Też Cię miło widzieć Caroline.
Z zazdrości aż coś się we mnie gotowało. Klapnęłam na kanapie między Tomem, a Maxem. Patrzyłam na dalej obściskującą się parę.
- Co zazdrosna?- zapytał cicho Tom
- A co nie widać?- mruknęłam- Kto to jest?
- Dziewczyna z wytwórni. Chce nam coś zaproponować, czy coś.
- No okey. Ale czemu tak klei się do Nath'a?
chłopak wzruszył tylko ramionami nie wiedząc co odpowiedzieć.
Mój chłopak natomiast dalej trzymał w objęciach ową Caroline.
Nie wiedzieć czemu zrobiło mi się przykro. Wstałam z kanapy;
- To ja nie będę Wam przeszkadzać- rzuciłam i poszłam w stronę wyjścia.
Nathan momentalnie oderwał się od kobiety i spojrzał na mnie- Alex zostań z nami.
- Nie dziękuję- warknęłam i poszłam do kuchni zatrzaskując za sobą drzwiami.

Wstawiłam wodę na herbatę i naszykowałam kubek.
Zalałam wrzątkiem herbatę i ruszyłam w stronę pokoju.
Idąc, po drodze zajrzałam do salonu gdzie urzędowali. Śmiali się i rozmawiali.
Obok Nathana siedziała ta głupia Siksa i świeciła biustem i kolanami przed jego nosem. Wściekła postawiłam kubek na szafce obok schodów i założyłam buty. Wzięłam kurtkę w rękę i wyszłam trzaskając drzwiami.
Szybkim krokiem szłam do domu. Było zimno. Lecz ja w tej chwili nie czułam mroźnego Listopadowego powietrza. Ze złości, a zarazem zazdrości gotowało się we mnie.
Najwyraźniej nikt się nie przejął moim nagłym wyjściem, nikt za mną nie poszedł. Nawet nikt się nie zainteresował.

Po paru minutach wchodziłam już do domu. Zdjęłam szybko buty, rzuciłam kurtkę na szafkę i pobiegłam do siebie. Położyłam się na łóżku i ukryłam twarz w poduszkę.
Nie płakałam. Życie mnie nauczyło już na tyle, że wiedziałam, że muszę być twarda.
Miałam nadzieję, że już wszystko się ułoży, że już nikt mnie nie zrani, że już nikt nie sprawi, że będzie mi przykro. Nie spodziewałam się, że Nathan da mi znowu powody do zazdrości.
A on co? Obściskiwał się z tą lalunią na moich oczach i nie miał żadnych skrupułów. Żadnego instynktu samozachowawczego. Nie zwrócił nawet uwagi, że jestem w pomieszczeniu. Nie pomyślał o tym jak ja się czuję w tym momencie. Ba ! On nawet mnie nie przedstawił tej całej Caroline.
I do tego mnie okłamał ! Powiedział, że to Scooter. Ciekawe dlaczego to zrobił...
Może coś ich kiedyś łączyło?

Moje wywody przerwało pukanie do drzwi;
- Mogę?- zobaczyłam uśmiechniętego Matta. Widząc go od razu zrobiło mi się ciepło na sercu, a na moją twarz wkradł się uśmiech.
- Oczywiście Skarbie- uśmiechnęłam się- Chodź tu do mnie- rozłożyłam ręce, a chłopiec od razu się we mnie wtulił.
- Coś się stało?
- Nie Matt. Wszystko okey.
- Przecież widzę- uśmiechnął się
- Po prostu było mi przykro, po tym jak Nathan mnie potraktował, ale jest okey.-pogłaskałam go po głowie
- Jak tu przyjdzie to mu skopie tyłek ! - powiedział pewnie, a ja się zaśmiałam i go mocno przytuliłam- A jak się czujesz? Nic Ci się nie stało?
zmarszczyłam brwi- Wszystko okey, a czemu pytasz?
- No przecież widziałem, że uderzył Cię samochód.
- Oj to nic takiego- przytuliłam go

Dzięki temu zapomniałam o tym co wcześniej się działo. Jednak myślałam o tym jak będzie starał się mi to wytłumaczyć o ile w ogóle....

********************************************************************************************************

Hej Kochane!

Mam nadzieję, że się wam spodoba ;)
To COŚ pojawi się w następnym rozdziale, który pojawi się szybko; mam nadzieję ;)
Jak wam się podoba nowy wygląd? ;)

Przepraszam, że dopiero teraz dodaje rozdział, ale nie miałam kiedy. Po prostu w święta miałam bardzo... Nagięty grafik.
No dużo się działo ;)

Dowiedziałam się, że będę Ciocią! Nawet nie wiecie jaka jestem z tego powodu szczęśliwa ! ;D
Moja Kochana siostra cioteczna jest w ciąży! ;D

Święta minęły mi w miarę spokojnie. Dostałam dużo prezentów i wgl ;)

A Wam kochane jak święta wam minęły ? Zadowolone? Dziadek Mróz Wam prezenty przyniósł? ;)

Czekam na Wasze Komentarze ;)

Całuję, Kama ;**

środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 28

Stałam jak wryta patrząc na hamujący samochód.
W tej jednej chwili przeleciało mi całe życie przed oczami, serce zaczęło walić chyba z 1000 na sekundę.
Gdy samochód był już blisko zamknęłam oczy i złapałam się za brzuch.
Usłyszałam pisk opon i poczułam nie za mocne uderzenie, ale jednak wylądowałam na ziemi
Otworzyłam oczy i zobaczyłam owe auto stojące na przeciwko mnie leżącej na asfalcie/
Od razu wyskoczył z niego przerażony, młody chłopak;
- Nic się Pani nie stało?! - krzyknął kucając przy mnie i łapiąc za ramiona
potrząsnęłam głową i spojrzałam na niego- Nie, wszystko w porządku.
chłopak odetchnął z ulgą i podał dłoń by pomóc mi wstać- Już myślałem, że nie wyhamuje, że Panią potrącę i zrobię krzywdę
- Ale to się nie stało, jest okey.- otrzepałam nogi z kurzu
Całe zdarzenie trwało 30 sekund, a ja miałam wrażenie, że trwało wieczność.
Najgorsze jest to, że w tym momencie człowiekowi drętwieją wszystkie mięśnie, sztywnieje i nie może się ruszyć.
Rozejrzałam się w około i zobaczyłam tłum ludzi stojący wokół mnie i sportowego auta, które o niemal mnie zabiło...
- Nic się Pani nie stało?!
- Może powinna Pani jechać do szpitala?!
- Niech ktoś wezwie karetkę! - tłum krzyczał jak oszalały.
Nabrałam powietrza w płuca i krzyknęłam na tyle ile mogłam- LUDZIE NIC MI NIE JEST!!!
Wszyscy od razu zamilkli, a ja dodałam spokojniej- Wszystko jest dobrze, on mnie tylko trochę stuknął w nogi i wylądowałam na ziemi. Zapowiadało się groźnie, ale jednak nie było...
- Alex! - usłyszałam znajomy głos za sobą.
Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego Toma w moją stronę.
- Co tu się stało?!- krzyknął
- Hey uspokój się! Nic mi nie jest. Na szczęście zdążył wyhamować i nic mi nie zrobił.
- Ale mógł Cię zabić!
- Ale nie zabił! Jak widzisz żyję- obróciłam się wokół własnej osi- I mam się dobrze. Czy możemy wszyscy zejść ze środka ulicy?! Torujemy ruch!- krzyknęłam i ruszyłam w stronę chodnika.
Myślałam, że chłopak poszedł za mną. Jednak myliłam się....
Gdy już dotarłam do chodnika, odwróciłam się by spojrzeć na Toma, zobaczyłam go trzymającego "sprawcę wypadku" za koszulkę;
- Masz szczęście, że nic jej nie zrobiłeś!! Inaczej już być nie żył!!- krzyczał chłopakowi w twarz.
Rozejrzałam się uważnie czy nie jedzie żaden samochód i podbiegłam do chłopaka;
- Tom przestań!- złapałam go za ramię- Idziemy!
- Nie skończyłem z Nim!
- Tom!
- Już idę!- krzyknął i puścił chłopaka.
- Ja na prawdę Panią przepraszam.- zaczął chłopak- Ja nawet nie zauważyłem, że ktoś idzie na pasach i...
- Już spokojnie- przerwałam mu- Dobrze, że to się tak skończyło, a nie inaczej. Zostawmy to już. Do widzenia-podałam mu dłoń i odeszłam
- Przepraszam jeszcze raz!
- Nic się nie stało!- odkrzyknęłam i podeszłam do Toma- A z Tobą mój drogi- wzięłam go za rękę- Mam do pogadania. Wsiadaj do auta!
Chłopak spojrzał na mnie potulnie i zrobił to co mówiłam.
Wsiadłam za nim i ruszyliśmy.
- Zabieram Cię do Nas- przerwał ciszę
- I co mam się wyspowiadać Nathanowi ?
- A jak inaczej? Musisz mu to powiedzieć!
- Po pierwsze to przestań na mnie krzyczeć!- zdenerwowałam się- Po drugie ten koleś nic mi nie zrobił! A po trzecie masz szczęście, że go nie uderzyłeś, bo wtedy oberwałbyś ode mnie!
- Już nie denerwuj się, nie możesz- pokazał na mój brzuch
-To mnie nie wkurzaj- oparłam się bezradnie o fotel.- Musiałeś akurat tędy jechać?
- Chłopaki wysłali mnie na zakupy, więc musiałem, a co?- uniósł brew
- Tak to nikt by się nie dowiedział...
- I dobrze, że tam byłem.
Pogroziłam mu tylko palcem, a chłopak się zamknął.
Zapatrzyłam się w okno i podziwiałam widoki, mało znanej mi okolicy.

Myślałam co by było jakby ten chłopak nie wyhamował. Jak uderzył by we mnie z taką prędkością jaką jechał.
No cóż... Pewnie już bym nie żyła... a razem ze mną moje dziecko...
Do moich oczu napłynęły łzy. Odwróciłam głowę by chłopak tego nie widział.
Wytarłam łzę i spojrzałam ze sztucznym uśmiechem na chłopaka, gdy podjechał na podjazd.
Bez słowa wyszliśmy z auta i udaliśmy się w stronę domu chłopaków.
Weszłam pierwsza do środka i na korytarzu spotkałam Nathana;
- Alex?- spojrzał na mnie zdziwiony, ale po chwili podszedł do mnie i dał mi czułego buziaka.
- Cześć- mruknęłam gdy się ode mnie odsunął
Chłopak pogłaskał mnie po policzku i już chciał coś powiedzieć, gdy odezwał się Tom;
- Powiedz mu.
Spojrzałam na niego, wywróciłam oczami, zdjęłam buty i spojrzałam z powrotem na mojego chłopaka;
- O czym masz mi powiedzieć?- uniósł brew
- Pójdę zrobić sobie herbatę- pokazałam palcem na kuchnie i ruszyłam w tamtą stronę.
Weszłam do pomieszczenia, rozsunęłam kurtkę i włączyłam czajnik. Wyjęłam kubek i wrzuciłam do niego torebeczkę z herbatą;
- Czemu masz brudną kurtkę?- usłyszałam za sobą Nathana
- Tom Ci wyśpiewał i od razu mam mówić swoją wersje, czy mam zacząć od początku?- zdjęłam kurtkę i położyłam ją na blacie
- Zaniosę ją do pralni- wziął ją do ręki, położył na krześle i oparł o blat- A teraz słucham; co masz mi do powiedzenia?
- Odpowiedz na moje poprzednie pytanie Kochanie- uśmiechnęłam się do niego
- Nic mi nie powiedział.
Podeszłam do niego i położyłam dłonie na jego biodrach- Tylko się nie denerwuj, okey?
- Zobaczymy.
- Nathan!- krzyknęłam i w tym momencie do kuchni weszła reszta The Wanted oprócz Toma- Mam teraz przy Nich mówić?- chłopak pokiwał głową- Więc.... miałam... tak jakby...-przełknęłam głośno ślinę- mały wypadek...
- CO?!- krzyknął Nath
- Miałeś się nie denerwować!
- Nic Ci nie jest?- zapytał z troską Jay
- Nie nic mi nie jest. Po prostu jakiś młody chłopak jechał swoją chyba nową bryką, nie zauważył mnie na pasach.
- I co dalej?- dopytywał Seev'a
- W sumie to nic. Zdążył wyhamować i stuknął mnie tylko w nogi, straciłam równowagę i upadłam na asfalt- pogłaskałam się po tyłku- Trochę bolało, ale nic mi nie jest.
- To dobrze, że nic Ci nie jest- Jay
- Gdybym spotkał tego Kolesia to już by nie żył- Max
- A ja bym Ci pomógł- Siva
 Wszyscy coś mówili, tylko Nathan patrzył na mnie... tak dziwnie. Miałam wrażenie, że coś go zabolało, jakbym go czymś zraniła;
- Nath wszystko ok?- spytałam
Nic nie odpowiedział tylko odwrócił wzrok i wyszedł z kuchni trzaskając drzwiami. Po krokach na schodach zorientowałam się, że poszedł do siebie;
- A Młodemu co?
- Nie wiem Max- westchnęłam- Czasem mam wrażenie, że to on jest w ciąży nie ja.- mruknęłam, a chłopcy parsknęli śmiechem.
Wzięłam kubek z herbatą, wyminęłam chichrających się chłopaków i weszłam na schody.
Stanęłam przed drzwiami do pokoju chłopaka. Zapukałam w drzwi i uchyliłam je;
- Mogę? - zapytałam patrząc na leżącego na łóżku chłopaka
- Mhm- mruknął dając mi znak, żebym weszła
Postawiłam kubek z parującym napojem na biurku i podeszłam, do łóżka chłopaka.
Wdrapałam się na nie i usiadłam przodem do chłopaka patrząc na jego twarz. Patrzył się w sufit i się nie odzywał.
- Nath czy coś się stało?- uniosłam brew
- W ogóle nie zamierzałaś mi o tym powiedzieć, prawda?
- Ale o czym?
- O tym wypadku- spojrzał mi w oczy
zaśmiałam się cicho- Skąd Ci to przyszło do głowy?- wzruszył ramionami- Powiedziałabym Ci to i tak. Nawet bym do Ciebie zadzwoniła gdybym nie trafiła na Toma.
Chłopak usiadł i uśmiechnął się kącikiem ust- Naprawdę?
- Oczywiście- dotknęłam jego policzka- Wiesz, że Tobie powiem wszystko- wymieniliśmy uśmiechy i pocałowałam go w usta.
- Ale nic Ci nie jest?
- Nie, tylko trochę tyłek mnie boli- zaśmiałam się
Chłopak westchnął tylko i położył się z powrotem, ułożyłam się na jego boku i zaczęłam rysować wzorki na jego torsie.
zastanawiałam się jak mu powiedzieć o moich obawach związanych z zamieszkaniem w tym domu.
Nie wiedziałam jak zacząć. Jak mu to powiedzieć...



****************************************************************************************
Heeeey ;)

Po pierwsze chciałam podziękować za te 3 komentarze od Rybki, San i Anonimka.
Baaaaaardzo Wam za to dziękuję, dałyście mi dużo radości i weny ;)

Jak widzicie, nie uśmierciłam Alex ;p
I nic jej nie jest... Przynajmniej na razie :p
Wszystko skończyło się dobrze, ale nie mówię, że w następnym rozdziale nie pojawi się COŚ co jest związane z tym "wypadkiem".

No cóż. Ogólnie pierwsza część tego rozdziału jest z życia wzięta.
Sama brałam udział w takiej sytuacji, która miała gorsze skutki niż opisałam je tu ;)
Co tu dużo mówić, sceny byłyby zbyt drastyczne by je opisywać ze szczegółami :)

San nie powiem Twoje groźby poruszyły mnie i zaczęłam obawiać się o moje życie xD
Więc wolałam Alex nie za bardzo "zwypadkować" :p
No cóż z Warszawy do Radomia, nie jest tak daleko ^^

Następny rozdział postaram się wyskrobać dla Was jeszcze w tym tygodniu ( jak dam radę) ;)

Dziękuję jeszcze raz komentującym <3

I oczywiście proszę o komentarze.

Całuję Kama ;)





poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 27

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem ;) Dziękuję ;)



Po jakimś czasie dojechaliśmy pod dom. Chłopak zatrzymał auto na podjeździe;
- Wejdziesz?- uśmiechnęłam się
- Bardzo chętnie, ale muszę lecieć do domu- zrobił podkówkę z ust- Mamy niedługo spotkanie z menagerem.
- No szkoda, to pa- otworzyłam drzwi i już miałam wysiąść gdy chłopak złapał mnie za rękę
- Nie zapomniałaś o czymś?
uniosłam brew i zamyśliłam się- A!- olśniło mnie- Kocham Cię- dałam czułego buziaka chłopakowi i wysiadłam.
Weszłam do mieszkania i od wejścia rzucił się na mnie Matty;
- Ola!- przytulił mnie
- Matty!
- Nie uciekaj mi tak więcej- powiedział wtulony w mój brzuch, pogłaskałam go po głowie
- Nie uciekam, byłam z Klaudią na lotnisku.
- Ale niedługo uciekniesz- odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie
zdjęłam kurtkę i ukucnęłam- Skąd Ci to przyszło do głowy?
- Słyszałem jak rozmawiałaś z Nathanem. Klaudia poleciała to Ty niedługo się wyprowadzisz- posmutniał
- Hej Matty Skarbie- złapałam go za dłonie- To fakt niedługo wyprowadzę się do Natha, ale to nie zmienia faktu, że będę Was odwiedzać, Ty będziesz mógł do Nas przychodzić.
- To niech on wprowadzi się do Nas- mruknął, na co się zaśmiałam
- Oj Ty Maluchu- wstałam i mocno go przytuliłam.

Po ganiałam się chwilę z Mattem po mieszkaniu i odprowadziłam go do pokoju.
Gdy już się wykąpał i ułożył na łóżku, ja okryłam go dokładnie kołdrą i przeczytałam bajkę. Gdy chłopiec usnął pocałowałam go w czoło, zgasiłam małą lampkę koło łóżka i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi;
- On Cię kiedyś zamęczy- zaśmiała się Liz
- Nie prawda- uśmiechnęłam się- słodki jest. Ale za to przez Ciebie rano mało zawału nie dostałam- pstryknęłam ją w ucho
- Przepraszam- zachichotała- To prawda, że się wyprowadzasz?
- No wiesz- oparłam się o ścianę- Nathan chcę, żebym z Nim zamieszkała...
- Jakoś nie jesteś przekonana- uniosła brew
- Nie, nie to nie tak- zaśmiałam się cicho- Ja się na prawdę bardzo cieszę, że aż tak poważnie myśli o naszym związku i chcę tego, ale... się trochę boje- przyznałam ze spuszczoną głową
- Boisz? Czego?
- Kocham Nathana i chce być z Nim do końca życia, ale nie będziemy mieszkać sami, tak? No mamy przynajmniej na razie mieszkać z chłopakami. Niedługo rodzę i boję się, że dziecko będzie chłopakom no nie wiem... zawadzać? Oni mają też swoje życie. Tom i Siva mają dziewczyny i nie koniecznie myślą o dzieciach, a płacz takiego malucha może im zburzyć harmonię codzienności.
- Oj tam- machnęła ręką- Głupoty gadasz
- Nie wiem... Możliwe, ale ta myśl mnie nie opuszcza- uśmiechnęłam się blado
- Zobaczysz, będzie dobrze- przytuliła mnie- O to się nie martw. Pokochają Wasze maleństwo- puściła oczko- A teraz idź się myj i spać się kładź, jutro zaczynaj się pakować
- Mam tydzień na to.
- Myślę, że Twój men będzie Cię poganiał.
- Idź Ty!- klepnęłam ją w ramię- Dobra idę spać-ziewnęłam- Dobranoc
- Erotycznych snów- parsknęła śmiechem- Dobranoc
- Wariatka- mruknęłam pod nosem i weszłam do pokoju.

Następnego dnia rano obudziłam się przez promienie słoneczne przebijające się przez zasłony. Spojrzałam na zegarek stojący na szafce obok łóżka; 7:30. Genialnie-,-
Podniosłam się z łóżka i zaczęłam wybierać w co mam się ubrać.
Z gotowym luźnym zestawem poszłam do łazienki, gdzie wzięłam odprężający prysznic, ubrałam się i uczesałam spinając włosy z tyłu spinką
Gotowa zeszłam na dół.
Weszłam do kuchni i zobaczyłam zaspanego Mattiego jedzącego płatki. To był uroczy widok.
Podeszłam do niego i cmoknęłam go w policzek- Dzień dobry- uśmiechnęłam się

- Dzień dobry- uśmiechnął się i ziewnął
- Chyba ktoś tu się nie wyspał- poczochrałam go i wzięłam butelkę wody
- No nie za bardzo...-  mruknął
- Na którą masz do szkoły?
- Na 10, a czemu pytasz?- znów ziewnął na co się zaśmiałam
- Chyba Ci kawy zrobię, bo uśniesz nad tymi płatkami. Na 10...- zamyśliłam się-
- A co?- chłopiec spojrzał na mnie z uniesioną brwią
- Zaprowadzę Cię do szkoły.
- Na prawdę?- ożywił się i gwałtownie wstał z krzesła
- Na prawdę- zaśmiałam się- ale najpierw zjedz śniadanie i idź się przebrać. -pokazałam na jego piżamkę- jest słodka, ale musisz się przebrać.

Gdy oboje zjedliśmy śniadanie, chłopiec poszedł się ubrać, a ja umalować i uczesać.
Zrobiłam delikatny makijaż i rozczesałam włosy.
Wyszliśmy z Mattem równo ze swoich pokoi;
- Gotowy? - zapytałam z uśmiechem
- Oczywiście!
- No to idziemy- wyciągnęłam do Niego dłoń, którą od razu chwycił. Założyliśmy buty i kurtki.
Wyszliśmy z mieszkania zakluczyłam drzwi i ruszyliśmy w stronę szkoły chłopca.
Mieliśmy dużo czasu więc szliśmy powoli.
Śmialiśmy się i Matty podskakiwał trzymając moją dłoń.
Weszliśmy do cukierni gdzie kupiliśmy rogaliki z czekoladą i serem. Zapłaciłam i ruszyliśmy dalej.

Po paru minutach doszliśmy na miejsce. Ukucnęłam przed chłopcem i go przytuliłam;
- Miłego dnia w szkole Matty.
- Dziękuję i nawzajem- pocałował mnie w policzek i ruszył w stronę szkoły.
Odwrócił się, ostatni raz pomachał mi i wszedł do budynku.

Z uśmiechem ruszyłam w drogę powrotną.
Weszłam na pasy i usłyszałam pisk opon po mojej lewej stronie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam samochód jadący prosto na mnie


**********************************************************************************
Hey Laski!

Jestem z kolejnym rozdziałem ;)
Mam nadzieję, że spodoba się Wam ten rozdział bardziej niż poprzednie dwa i pojawi się więcej niż jeden komentarz ;)
Bardzo dziękuję tym którzy komentują! Dla mnie to bardzo dużo znaczy, bo wiem, że ktoś ze mną jest i mam dla kogo pisać.
Nawet nie wiecie jak dużo dają wasze komentarze i jak bardzo działają na moją Wenę ;)

Dlatego proszę aby KAŻDY kto przeczyta dał znać po sobie tam na dole ;) Bardzo Was o to proszę, bo myślę o zawieszeniu bloga jeżeli tak dalej pójdzie  ;)

Ogólnie rozdział jest krótki.
Nie miałam zbytnio pomysłu na ten rozdział, a chciałam w Nim zacząć to co jest w ostatnim zdaniu ;)
Jak myślicie co się stanie dalej ? Alex będzie miała wypadek? Czy samochód zdąży wyhamować?
Czekam na odpowiedzi na te pytania w komentarzu ;)

PROSZĘ JESZCZE RAZ O KOMENTARZE !!
z góry dziękuję ;)

Całuję KaMa <3

PS. Wczoraj minęło pół roku odkąd piszę tego bloga! Nie wierzyłam, że tyle dam radę wytrzymać, ale jednak jestem i mam głowę pełną pomysłów na dalszy ciąg :D

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 26

Podbiegłam przerażona do dziewczyny i uklęknęła przy Niej;
- Liz?! Liz słyszysz mnie?!- potrząsnęłam ją za ramię
otworzyła jedno oko- nawet nie dasz mi pomedytować- mruknęła i zaczęła się podnosić
Patrzyłam na nią tępo i próbowałam uspokoić oddech;- No co?- otrzepała spodnie i spojrzała na mnie
- Jajco- mruknęłam- Wiesz jak mnie wystraszyłaś?!
- Ojejku, przyzwyczajaj się, często to robię- dała mi buziaka w policzek i wyszła z pokoju
- Zwariuje tu kiedyś...- wstałam i podeszłam do lodówki.
Zastanawiałam się co mam zjeść, gdy po raz kolejny dzisiaj niemal dostałam zawału, gdy ktoś położył ręce na moim brzuchu;- Nath musisz mnie tak straszyć?
- Nie ładnie tak nazywać mnie Erotomanem...- mruknął mi koło ucha
- A nie jesteś?- uniosłam brew patrząc na Niego przez ramie
- Nie... Ja się po prostu stęskniłem...- zaczął całować mnie po szyi
- Wariat- prychnęłam ze śmiechem
Chłopak mruknął tylko coś pod nosem, odsunął się ode mnie i usiadł przy blacie.
Zamknęłam lodówkę i podeszłam do chłopaka. Położyłam mu dłoń na policzku;
- Kocham Cię- wymruczałam i pogłaskałam go po głowie, a chłopak objął mnie wokół pasa i przyciągnął do siebie;
- Ja Ciebie też Kocham- nachyliłam się i dałam mu buziaka- Ciebie też Kocham Synku- cmoknął mój brzuch
zaśmiałam się i uniosłam brew- Skąd wiesz, że będziemy mieć Syna?
- Przeczucie- pomachał zabawnie brwiami
cmoknęłam go w czoło- Jadłeś śniadanie?
- Nie, nie zjadłem, spieszyłem się do mojej ukochanej- zrobił słodkie oczka
- Na co masz ochotę ?
Chłopak wstał i wpił się w moje usta;- Na Ciebie- przygryzł lekko moją dolną wargę
- Mmm... Nie. Ja mówie poważnie Nath.
- Kanapkę z szynką- mruknął i usiadł z powrotem
- Grzeczny Chłopiec- poczochrałam go po włosach i poszłam zrobić śniadanie.

Po kilku minutach postawiłam na stole kanapki, herbate i sok;
- Smacznego- powiedziałam z uśmiechem i usiadłam na krześle na przeciwko chłopaka.
Wzięłam jedną kanapkę i ugryzłam.
Nathan natomiast wziął kubek z herbatą i patrzył w niego;
- Zamieszkajmy razem- powiedział po chwili, a ja prawie zakrztusiłam się kanapką
- Słucham?!- spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami
- No zamieszkajmy razem- spojrzał mi w oczy- Nie długo przecież urodzisz, a chciałbym Was mieć blisko siebie- uśmiechnął się słodko
- Nathan Kochanie do mojego porodu jest jeszcze 2 miesiące i...
- Wiem.-przerwał mi- To mało czasu na znalezienie mieszkania i wyremontowania go, ale zamieszkaj ze mną i chłopakami.- podszedł i usiadł obok mnie, łapiąc za dłoń- Chce Cię mieć blisko siebie. Zasypiać i budzić się przy Tobie. Mówić Ci "dzień dobry" i "dobranoc". Robić śniadania do łóżka, leniuchować na kanapie, oglądając jakiś głupi serial, rozśmieszać jak jesteś smutna, przytulać. Cieszyć się Twoim uśmiechem po ciężkim dniu w pracy...  Proszę Cię zgódź się.- słuchałam jego argumentów, uśmiechnęłam się, a do mojego serca wlewało się przyjemne ciepło
- A co na to chłopaki?
- Ucieszą się na pewno, no proszę Alex- pocałował moją dłoń
- Póki Klaudia nie pojedzie do Polski nigdzie się stąd nie ruszam- powiedziałam i dokończyłam kanapkę
- Czyli się zgadzasz?- zapytał z nadzieją- Kocham Cię!
zaśmiałam się- Ja jeszcze nie powiedziałam, że się zgadzam
- Ale nie powiedziałaś też "nie"- pomachał brwiami
zaśmiałaś się tylko i dałam mu czułego buziaka.

Posiedziałam jeszcze pół godziny z Nathanem i poszedł z chłopakami na jakiś wywiad.
Uśmiechnięta poszłam do pokoju Klaudii, bez pukania. Dziewczyny nie było w pokoju, więc postanowiłam na Nią poczekać. Weszłam głębiej i rozłożyłam się na łóżko.
Po chwili dziewczyna przyszła z zawiedzioną miną;
- Co się stało?- zapytałam z troską
- Rozmawiałam z mamą...- klapnęła bezradnie na łóżko obok mnie
- I...?
- Każe mi wracać- jęknęła
- Czemu?
- No wiesz " Rehabilitacja jest najważniejsza. Załatwiłaś co miałaś więc wracaj "
- Może ja z Nią pogadam?- pogłaskałam ją po plecach
- Nie... Mama ma racje to znaczy... -jąkała się- Chciałabym tu zostać i to bardzo, ale musze skończyć rehabilitacje. Zamówiłam już bilet na dziś wieczorem- uśmiechnęła się wesoło
- No chyba sobie żartujesz?! Tak szybko mnie opuszczasz?!
uśmiechnęła się niewinnie- Wypełniłam misje
- Taaak? Czy może coś innego ciągnie Cię do Polski? A może ktoś?- uśmiechnęłam się szeroko machając brwiami, a dziewczyna spuściła wzrok i zarumieniła się
- N...Nie..
- Zakochałaś się!- pisnęłam- Kim jest ten szczęściarz?!
- Ma na imię Bartek...
- Opowiedz mi o Nim!- wyszczerzyłam się
- Muszę się spakować- wstała- Poza tym zajmij się swoim Sykesem, a nie pokazała mi język
- Kochana- oparłam się o ścianę- Ty o moim Nathanie wiesz więcej niż ja- zaznaczyłam z palcem w górze
- Oj no...- mlasnęła i usiadła na krześle- Bartek jest starszy ode mnie o 2 lat. Znamy się z rehabilitacji. Jest miły, uroczy, czuły, kochany i do tego mega przystojny- uśmiechnęła się pokazując zęby
- A on też miał wypadek czy coś?
- Nie, jest wolontariuszem. Pomaga mi w niektórych ćwiczeniach. Wiesz jest to taki mój prywatny trener.
- Ooo- rozpłynęłam się szczęściem dziewczyny- Jak długo jesteście razem?
- 5 dni- widziałam błysk w jej oku
- I dopiero teraz mi to mówisz małpoludzie!?- rzuciłam w nią poduszką
Klaudia wzruszyła tylko ramionami i obie dałyśmy w śmiech.

Resztę południa przesiedziałyśmy w pokoiku siostry. Opowiedziała mi jak się dokładnie poznali z Bartkiem, i co konkretnie się wydarzyło między Nimi.
Cieszyłam się. Na prawdę cieszyłam się jej szczęściem i tym że ona też znalazła swoją miłość. Może nie na całe życie, ale tą pierwszą prawdziwą.
Ja opowiedziałam jej o propozycji Nathana. Zaczęła piszczeć jak szalona i cieszyć się jak małe dziecko takim "posunięciem" chłopaka w przyszłość. Naszą wspólną przyszłość.
Dopiero teraz dotarło do mnie jak bardzo poważnie się robi. Że chłopak traktuje mnie poważnie, nie ze względu na to, że zaszłam w ciąże, tylko na prawdę mnie kocha.
Byłam szczęściarą.

Po południu pomogłam siostrze się spakować. W między czasie przyjechał Nath i zadeklarował się, że razem odwieziemy Klaudie na lotnisko i nie chciał słyszeć żadnych sprzeciwów.

Około godz.20 byliśmy już we trójkę na lotnisku. Oczywiście nie obyło się bez łez. No cóż będę tęskniła za moją kochaną, małą siostrzyczką;
- Pamiętaj dbaj o siebie, masz chodzić na rehabilitacje, no i oczywiście dbaj o Bartka- powtórzyłam po raz kolejny
- Wiem siostra- przytuliła mnie- A Ty dbaj o mojego szwagra i siostrzeńca i masz do mnie dzwonić jak często tylko możesz.
- Oczywiście- poleciała mi kolejna łza po policzku- Kocham Cię Siostra
- Ja Ciebie też Alex - zaśmiałyśmy się
- Pasażerowie lotu do Polski proszeni są do odpraw- usłyszeliśmy znudzony głos kobiety.
- Czas na mnie- westchnęła- Pamiętaj...
- Tak pamiętam- przerwałam jej i po raz kolejny przytuliłam
- No to pa- cmoknęła mnie w policzek- Cześć Szwagier- przytuliła chłopaka- dbaj o moją siostrę i i dziecko
- Oczywiście- uśmiechnął się- Mam nadzieje, że jeszcze tu do Nas przyjedziesz.
- No ja mam nadzieje, że odwiedzicie Nas już w pełnym składzie w Polsce- zaśmialiśmy się

Ostatni buziak i przytulas i dziewczyna odeszła z plecakiem do odpraw.
Poczekaliśmy aż samolot odleciał i trzymając się za ręce poszliśmy do samochodu.
Jechaliśmy w ciszy. Patrzyłam w okno i myślałam nad tym co teraz będzie.
Nathan  chce, abym z nim zamieszkała (a raczej z całym The Wanted). Wkrótce pojawi się na świecie nasze dziecko, które tylko mam nadzieje i utwierdzi naszą miłość.
- To kiedy będziesz spakowana?- z rozmyślań wyrwał mnie głos chłopaka
- Spakowana?
- No tak- spojrzał na mnie z uśmiechem- Mówiłaś, że jak Klaudia wróci do domu to się przeprowadzisz.
- Ale nie wiedziałam, że tak szybko.. Patrz na drogę!
- No, ale na co czekać?
- No, ale...
- Żadnego "ale" Kochanie.
- Dasz mi tydzień? - uśmiechnęłam się niewinnie
- Oczywiście- dał mi szybkiego buziaka i wrócił wzrokiem na droge
- Nie rób tak!
- Jak?- zaśmiał się
- Ja chce żyć!
Chłopak parsknął, a ja zastanawiałam się jak to teraz będzie...

*******************************************************************************
Heej ;)

Rozdział to taki sobie...
Nie wiem co mam o nim powiedzieć...
Czekam na wasze komentarze ;)