poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 26

Podbiegłam przerażona do dziewczyny i uklęknęła przy Niej;
- Liz?! Liz słyszysz mnie?!- potrząsnęłam ją za ramię
otworzyła jedno oko- nawet nie dasz mi pomedytować- mruknęła i zaczęła się podnosić
Patrzyłam na nią tępo i próbowałam uspokoić oddech;- No co?- otrzepała spodnie i spojrzała na mnie
- Jajco- mruknęłam- Wiesz jak mnie wystraszyłaś?!
- Ojejku, przyzwyczajaj się, często to robię- dała mi buziaka w policzek i wyszła z pokoju
- Zwariuje tu kiedyś...- wstałam i podeszłam do lodówki.
Zastanawiałam się co mam zjeść, gdy po raz kolejny dzisiaj niemal dostałam zawału, gdy ktoś położył ręce na moim brzuchu;- Nath musisz mnie tak straszyć?
- Nie ładnie tak nazywać mnie Erotomanem...- mruknął mi koło ucha
- A nie jesteś?- uniosłam brew patrząc na Niego przez ramie
- Nie... Ja się po prostu stęskniłem...- zaczął całować mnie po szyi
- Wariat- prychnęłam ze śmiechem
Chłopak mruknął tylko coś pod nosem, odsunął się ode mnie i usiadł przy blacie.
Zamknęłam lodówkę i podeszłam do chłopaka. Położyłam mu dłoń na policzku;
- Kocham Cię- wymruczałam i pogłaskałam go po głowie, a chłopak objął mnie wokół pasa i przyciągnął do siebie;
- Ja Ciebie też Kocham- nachyliłam się i dałam mu buziaka- Ciebie też Kocham Synku- cmoknął mój brzuch
zaśmiałam się i uniosłam brew- Skąd wiesz, że będziemy mieć Syna?
- Przeczucie- pomachał zabawnie brwiami
cmoknęłam go w czoło- Jadłeś śniadanie?
- Nie, nie zjadłem, spieszyłem się do mojej ukochanej- zrobił słodkie oczka
- Na co masz ochotę ?
Chłopak wstał i wpił się w moje usta;- Na Ciebie- przygryzł lekko moją dolną wargę
- Mmm... Nie. Ja mówie poważnie Nath.
- Kanapkę z szynką- mruknął i usiadł z powrotem
- Grzeczny Chłopiec- poczochrałam go po włosach i poszłam zrobić śniadanie.

Po kilku minutach postawiłam na stole kanapki, herbate i sok;
- Smacznego- powiedziałam z uśmiechem i usiadłam na krześle na przeciwko chłopaka.
Wzięłam jedną kanapkę i ugryzłam.
Nathan natomiast wziął kubek z herbatą i patrzył w niego;
- Zamieszkajmy razem- powiedział po chwili, a ja prawie zakrztusiłam się kanapką
- Słucham?!- spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami
- No zamieszkajmy razem- spojrzał mi w oczy- Nie długo przecież urodzisz, a chciałbym Was mieć blisko siebie- uśmiechnął się słodko
- Nathan Kochanie do mojego porodu jest jeszcze 2 miesiące i...
- Wiem.-przerwał mi- To mało czasu na znalezienie mieszkania i wyremontowania go, ale zamieszkaj ze mną i chłopakami.- podszedł i usiadł obok mnie, łapiąc za dłoń- Chce Cię mieć blisko siebie. Zasypiać i budzić się przy Tobie. Mówić Ci "dzień dobry" i "dobranoc". Robić śniadania do łóżka, leniuchować na kanapie, oglądając jakiś głupi serial, rozśmieszać jak jesteś smutna, przytulać. Cieszyć się Twoim uśmiechem po ciężkim dniu w pracy...  Proszę Cię zgódź się.- słuchałam jego argumentów, uśmiechnęłam się, a do mojego serca wlewało się przyjemne ciepło
- A co na to chłopaki?
- Ucieszą się na pewno, no proszę Alex- pocałował moją dłoń
- Póki Klaudia nie pojedzie do Polski nigdzie się stąd nie ruszam- powiedziałam i dokończyłam kanapkę
- Czyli się zgadzasz?- zapytał z nadzieją- Kocham Cię!
zaśmiałam się- Ja jeszcze nie powiedziałam, że się zgadzam
- Ale nie powiedziałaś też "nie"- pomachał brwiami
zaśmiałaś się tylko i dałam mu czułego buziaka.

Posiedziałam jeszcze pół godziny z Nathanem i poszedł z chłopakami na jakiś wywiad.
Uśmiechnięta poszłam do pokoju Klaudii, bez pukania. Dziewczyny nie było w pokoju, więc postanowiłam na Nią poczekać. Weszłam głębiej i rozłożyłam się na łóżko.
Po chwili dziewczyna przyszła z zawiedzioną miną;
- Co się stało?- zapytałam z troską
- Rozmawiałam z mamą...- klapnęła bezradnie na łóżko obok mnie
- I...?
- Każe mi wracać- jęknęła
- Czemu?
- No wiesz " Rehabilitacja jest najważniejsza. Załatwiłaś co miałaś więc wracaj "
- Może ja z Nią pogadam?- pogłaskałam ją po plecach
- Nie... Mama ma racje to znaczy... -jąkała się- Chciałabym tu zostać i to bardzo, ale musze skończyć rehabilitacje. Zamówiłam już bilet na dziś wieczorem- uśmiechnęła się wesoło
- No chyba sobie żartujesz?! Tak szybko mnie opuszczasz?!
uśmiechnęła się niewinnie- Wypełniłam misje
- Taaak? Czy może coś innego ciągnie Cię do Polski? A może ktoś?- uśmiechnęłam się szeroko machając brwiami, a dziewczyna spuściła wzrok i zarumieniła się
- N...Nie..
- Zakochałaś się!- pisnęłam- Kim jest ten szczęściarz?!
- Ma na imię Bartek...
- Opowiedz mi o Nim!- wyszczerzyłam się
- Muszę się spakować- wstała- Poza tym zajmij się swoim Sykesem, a nie pokazała mi język
- Kochana- oparłam się o ścianę- Ty o moim Nathanie wiesz więcej niż ja- zaznaczyłam z palcem w górze
- Oj no...- mlasnęła i usiadła na krześle- Bartek jest starszy ode mnie o 2 lat. Znamy się z rehabilitacji. Jest miły, uroczy, czuły, kochany i do tego mega przystojny- uśmiechnęła się pokazując zęby
- A on też miał wypadek czy coś?
- Nie, jest wolontariuszem. Pomaga mi w niektórych ćwiczeniach. Wiesz jest to taki mój prywatny trener.
- Ooo- rozpłynęłam się szczęściem dziewczyny- Jak długo jesteście razem?
- 5 dni- widziałam błysk w jej oku
- I dopiero teraz mi to mówisz małpoludzie!?- rzuciłam w nią poduszką
Klaudia wzruszyła tylko ramionami i obie dałyśmy w śmiech.

Resztę południa przesiedziałyśmy w pokoiku siostry. Opowiedziała mi jak się dokładnie poznali z Bartkiem, i co konkretnie się wydarzyło między Nimi.
Cieszyłam się. Na prawdę cieszyłam się jej szczęściem i tym że ona też znalazła swoją miłość. Może nie na całe życie, ale tą pierwszą prawdziwą.
Ja opowiedziałam jej o propozycji Nathana. Zaczęła piszczeć jak szalona i cieszyć się jak małe dziecko takim "posunięciem" chłopaka w przyszłość. Naszą wspólną przyszłość.
Dopiero teraz dotarło do mnie jak bardzo poważnie się robi. Że chłopak traktuje mnie poważnie, nie ze względu na to, że zaszłam w ciąże, tylko na prawdę mnie kocha.
Byłam szczęściarą.

Po południu pomogłam siostrze się spakować. W między czasie przyjechał Nath i zadeklarował się, że razem odwieziemy Klaudie na lotnisko i nie chciał słyszeć żadnych sprzeciwów.

Około godz.20 byliśmy już we trójkę na lotnisku. Oczywiście nie obyło się bez łez. No cóż będę tęskniła za moją kochaną, małą siostrzyczką;
- Pamiętaj dbaj o siebie, masz chodzić na rehabilitacje, no i oczywiście dbaj o Bartka- powtórzyłam po raz kolejny
- Wiem siostra- przytuliła mnie- A Ty dbaj o mojego szwagra i siostrzeńca i masz do mnie dzwonić jak często tylko możesz.
- Oczywiście- poleciała mi kolejna łza po policzku- Kocham Cię Siostra
- Ja Ciebie też Alex - zaśmiałyśmy się
- Pasażerowie lotu do Polski proszeni są do odpraw- usłyszeliśmy znudzony głos kobiety.
- Czas na mnie- westchnęła- Pamiętaj...
- Tak pamiętam- przerwałam jej i po raz kolejny przytuliłam
- No to pa- cmoknęła mnie w policzek- Cześć Szwagier- przytuliła chłopaka- dbaj o moją siostrę i i dziecko
- Oczywiście- uśmiechnął się- Mam nadzieje, że jeszcze tu do Nas przyjedziesz.
- No ja mam nadzieje, że odwiedzicie Nas już w pełnym składzie w Polsce- zaśmialiśmy się

Ostatni buziak i przytulas i dziewczyna odeszła z plecakiem do odpraw.
Poczekaliśmy aż samolot odleciał i trzymając się za ręce poszliśmy do samochodu.
Jechaliśmy w ciszy. Patrzyłam w okno i myślałam nad tym co teraz będzie.
Nathan  chce, abym z nim zamieszkała (a raczej z całym The Wanted). Wkrótce pojawi się na świecie nasze dziecko, które tylko mam nadzieje i utwierdzi naszą miłość.
- To kiedy będziesz spakowana?- z rozmyślań wyrwał mnie głos chłopaka
- Spakowana?
- No tak- spojrzał na mnie z uśmiechem- Mówiłaś, że jak Klaudia wróci do domu to się przeprowadzisz.
- Ale nie wiedziałam, że tak szybko.. Patrz na drogę!
- No, ale na co czekać?
- No, ale...
- Żadnego "ale" Kochanie.
- Dasz mi tydzień? - uśmiechnęłam się niewinnie
- Oczywiście- dał mi szybkiego buziaka i wrócił wzrokiem na droge
- Nie rób tak!
- Jak?- zaśmiał się
- Ja chce żyć!
Chłopak parsknął, a ja zastanawiałam się jak to teraz będzie...

*******************************************************************************
Heej ;)

Rozdział to taki sobie...
Nie wiem co mam o nim powiedzieć...
Czekam na wasze komentarze ;)

1 komentarz:

  1. Hej , rozdział jest super jak zawsze , czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń