Siedziałyśmy z Olą w kawiarence prawie godzinę.
Niestety Pan Sykes nie zjawił się... Miałam nadzieję, że już wszystko się ułoży i moja Kuzynka będzie wreszcie szczęśliwa, ale On znów zawiódł.
Przez cały czas uśmiechała się, śmiała... ale gdy tylko zeszłam na temat Natha... Spuszczała głowę, uśmiech z jej twarzy momentalnie schodził, unikała mojego wzroku i starała się jak najszybciej urwać temat.
Nie chciałam jej już bardziej dołować więc postanowiłam nie zaczynać znów tego drażliwego tematu.
Po zapłaceniu rachunku i zostawieniu napiwku dla kelnerki ruszyłyśmy do wyjścia z Galerii.
Rozmawiałyśmy o bardzo neutralnych rzeczach.
Ola na prawdę bardzo cieszyła się z faktu, że zostanie mamą, pomimo młodego wieku. No cóż co tu dużo mówić w wieku 20 lat nie każda dziewczyna chciała by zajść w ciąże. Większość z Nas na pewno wpadło w jakiś szał i wiele innych emocji, ale nie Ola.
Ona odkąd ją poznałam, była oazą spokoju. Więc nie zdziwiła mnie jej radość z powodu dziecka.
- Słuchasz mnie?- zaśmiała się , wyrywając z rozmyślań.
- Przepraszam Cię zamyśliłam się- uśmiechnęłam się- O czym mówiłaś?
- Co się z Tobą dzieję?- ponownie się zaśmiała, unosząc brwi
- Nic, nic- zapewniłam- Ale fajne ciuszki kupiłyśmy dla maleństwa nie? Te sukieneczki też śliczne- powiedziałam, a dziewczyna patrzyła na mnie z uwagą, ale po chwili zrozumiała, że nie chcę o tym gadać i odpowiedziała;
- Tak, masz rację.
Resztę trasy do domu , przebyłyśmy w ciszy. Każda z Nas patrzyła przed siebie, pogrążona w swoich myślach.
Ja myślałam nad tym jak sprawić by moja kuzynka była szczęśliwa. Bo w pełni szczęśliwą nie mogłam jej nazwać jeśli jej przyszłość miała polegać na samotnym wychowywanym dziecka, które musi mieć Ojca. Nie ważne jak się wcześniej zachował, ale ewidentnie przemyślał wszystko i chcę pomóc Oli w najtrudniejszych chwilach. Chwilach, które nadchodziły wielkimi krokami.
Gdy dotarłyśmy do domu, zdjęłyśmy kurtki i buty, po czym udałyśmy się do salonu.
Siedział tam mój brat wraz z mamą, która ucieszyła się na nasz widok.
Zastanawiałam się jak to jest, że dziewczyna ma takie wspaniałe podejście do dzieci.
Widziałam jak mój brat do niej lgnie. Nie byłam zazdrosna, cieszyłam się, że chociaż on mógł sprawić, że Oli uśmiech był szczery, a nie udawany.
Pokazałyśmy obojgu nasze zakupy, pośmiałyśmy się i poszłyśmy na obiad.
W trakcie posiłku wymyśliłam pewien plan, który mógł zadziałać.
Gdy znów wszyscy zasiedli w salonie, ja poprosiłam Kuzynkę, aby pożyczyła mi telefon;
- Po co Ci?- spytała
- Nie wiem, gdzie mam mój telefon. Zadzwonię do siebie zlokalizuje mój i oddam Ci go- uśmiechnęłam się
- Okay, masz- podała mi urządzenia, a ja odeszłam do przedpokoju. Wyciągnęłam swój telefon z kieszeni kurtki i wpisałam numer Nathana i Toma. Ten drugi na wszelki wypadek ;).
Weszłam z powrotem do salonu, podziękowałam za użyczenie urządzenia i pobiegłam na górę, do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na zamek i od razu wybrałam odpowiedni numer.
Po dwóch sygnałach oczekiwania usłyszałam znajomy głos;
- Halo?
- Cześć tu Liz.
- Ooo Liiizzz- chłopak był bardzo rozbawiony- jak miło Cię słyszeć
- A mi nie- odpowiedziałam ostro- Nathan miałeś się starać o Olę. Miałeś być już dawno temu w galerii i starać się, aby przebaczyła Tobie i pozwoliła wychować raz z Nią WASZE dziecko
- Byłem w galerii. 15 minut po tym jak odebrałaś, ale Was nie było w tej kawiarence. Nie było mojej blond śliczności..
- Bo Ola nie jest już Blondynką!- krzyknęłam, ale po chwili przeklnęłam samą siebie za to- I co z żalu, że nie spotkałeś poszedłeś się upić?- zironizowałam
- Ja... Nie... Jestem... Pijany- każde jego słowo zostało przerwane przez czknięcie.
- Właśnie widzę. Wiesz co Ci powiem, nie jesteś wart Oli- wkurzyłam się- Zamiast się starać, przyjechać tu.... nie ważne, zrozumiesz to może kiedyś.
- Ja nie jestem wart Oli?- podniósł głos
- A jesteś? Zrobiłeś jej dziecko, a teraz co?
- Nie Twoja sprawa!
- Może i nie, ale dla mnie liczy się najbardziej szczęście Oli i Waszego dziecka w przeciwieństwie do Ciebie- rzuciłam wkurzona i rozłączyłam się.
Rzuciłam telefonem o ścianę, który rozbił się na drobne kawałeczki, wywołując nie mały huk i... dziurę w ścianie. Zdziwiłam się, że mam aż tyle siły, aby to zrobić.
Po chwili usłyszałam dobijanie się do drzwi;
- Liz? Co się stało?- mama
- Eliza, Słońce otwórz- Ola
Spojrzałam w stronę lustra, poprawiłam włosy i podeszłam do drzwi. Przekręciłam zamek i otworzyłam drzwi;
- Nic się nie stało. Wkurzyłam się i rozwaliłam telefon- wskazałam na zniszczone urządzenie, a raczej pozostałości z niego
Spojrzały się na mnie dziwnie i nic nie mówiąc poszły z powrotem do salonu.
Załamana, że nic z mojego planu nie wyszło rzuciłam się na łóżko dalej myśląc nad tym, co mogę jeszcze zrobić.
**********************************************************************************
Heeeej Słoneczka ;D
Dzisiaj jest dość krótko, bo chciałam coś napisać, a dopiero co wróciłam z Rodzinnego obiadku u babci, który troszkę się przedłużył...
Nienawidzę takich spotkań -,-
No nic... Wracając...
Dzisiaj były przemyślenia Elizabeth :) Mam nadzieję, że się Wam spodoba :)
W ciągu 15 minut napisałam rozdział i wydaje mi się, że nie jest głupi :D
A to wszystko dzięki Wam Kochane!
Dziękuję, Dziękuję i jeszcze raz dziękuję :D
Jeśli mogłabym prosić Anonimków jakby mogli się podpisywać, imieniem lub pseudonimem jak kto woli :)
Z góry dziękuję :D
I dziękuję Tobie Lexy za komentarz ;**
Następny wyskrobie dla Was jak najszybciej będę mogła :)
A więc życzę Wam udanego tygodnia i samych piąteczek ;p
Buziaki KaMa <3
Ja jako anonimek będe się podpisywała rybka31632 :-) rozdział jak zwykle boski :-) a ja się pytam kiedy następny ???? Weny życzę i buziaki :-*:-* i wzajemnie :-)
OdpowiedzUsuń