środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 30

Siedzieliśmy z Mattem tak ponad godzinę. Chłopiec z ogromnym zaciekawieniem i pasją opowiadał o swoich nowych samolotach.
Gdy chłopiec poszedł po figurki zadzwonił mój telefon. Wyjęłam go i nie patrząc na ekran odebrałam;
- Alex Kochanie, gdzie jesteś?- usłyszałam głos Nathana
- Teraz to Kochanie?! - warknęłam
- O co chodzi?
- Teraz to "Kochanie", a wcześniej miałeś mnie gdzieś ! Bardziej byłeś zajęty tą całą Caroline ! Nawet nie poszedłeś za mną jak poszłam do kuchni; widziałeś, że byłam zła.- wzięłam głęboki oddech i dodałam spokojniej- Kiedy zorientowałeś się, że mnie nie ma?
- Noo... Nie dawno...- zmieszał się
- Aha. Czyli nawet nie zwróciłeś na to uwagi, że nawet mnie nie ma. A ! -olśniło mnie- I do tego mnie jeszcze okłamałeś ! Wiesz co daj mi spokój najlepiej. Nie mam ochoty z Tobą dziś rozmawiać. Cześć- warknęłam, rozłączyłam się i rzuciłam telefon w kąt.

Do moich oczu napłynęły łzy. Było mi przykro. Cholernie przykro.
Schowałam twarz w dłonie i rozpłakałam się na dobre;
- Ola ? - do mojego pokoju zajrzała kuzynka
spojrzałam na nią zapłakanymi oczami- Liiiiiiiz czemu ja muszę być taka naiwna?- jęknęłam
dziewczyna podeszła do mnie i od razu przytuliła- Ciiii nie płacz- głaskała mnie po głowie- Powiedz mi co się stało.
odsunęłam się od niej spojrzałam w jej oczy- Miałam dzisiaj taki mały wypadek- spojrzała na mnie przerażona- Nic mi się nie stało. Spokojnie.
- No to dobrze- uśmiechnęła się- No ale mów dalej.
- No i spotkałam Tom'a, który zabrał mnie do ich domu.- westchnęłam przecierając oczy- powiedziałam Nathanowi o tym co mi się dzisiaj przydarzyło. Pomyślał, że ja wcale mu o tym nie chciałam powiedzieć i się obraził.
- Ale wyjaśniłaś mu wszystko?
- Oczywiście, że tak.
- I o to się pokłóciliście ?- zapytała z uniesioną brwią
- Nie. Potem jak już mu to wyjaśniłam to usnęłam. No wiesz jak to jest; dużo się działo i w ogóle-pokiwała głową - Potem jak się przebudziłam to wcisnął mi kit, że przyszedł Scooter. A to była jakaś tam Caroline. Dziewczyna z wytwórni. Jak zszedł za mną to rzuciła mu się na szyję, a on nic! Byłam z Nimi w pokoju. Poszłam do kuchni wkurzona, a on co? Nic ! Nawet nie zwrócił uwagi, że wróciłam do domu ! - znów się rozpłakałam- Miałam nadzieję, że już będzie dobrze, że Nathan już nie da mi powodów do zazdrości, a on siedzi tam z tą lalunią i się mną nie przejmuję.- mówiłam wymachując rękami
- Oj Mała nie płacz będzie dobrze!
- Taaa... Matka nadzieją głupich- mruknęłam
- Ale swoje dzieci Kocha- spojrzałyśmy się po sobie i zaczęłyśmy się śmiać.

Porozmawiałyśmy o tym wszystkim i dzięki temu mi ulżyło.
Zrozumiałam, że robię z igły widły. Może po prostu przesadzam ? 
W moim stanie mogę zrzucić to na hormony, które buzują w moim organizmie, przez ciąże.
W sumie co on mógł zrobić ? Odepchnąć ją ? Przez to może stracili by jakiś kontrakt płytowy czy coś. Ale mnie okłamał...

Elizabeth poszła do siebie, a ja rozłożyłam się na łóżko. Myślałam dalej o tym, gdy coś zaczęło mnie kłuć w dole brzucha. Najpierw bóle były słabe- więc je zignorowałam. Lecz potem były coraz mocniejsze, aż w końcu stały się nie do zniesienia. Wystraszyłam się.
Zaczęłam krzyczeć z bólu, aż w końcu przybiegła Ciocia wraz z Wujkiem;
- Co się stało?!
Nic nie odpowiedziałam. Nie mogłam, ból przeszywał każdą część mojego ciała.
Ciocia siedziała przerażona obok mnie głaskając mnie po głowie, a Wujek dzwonił na pogotowie.

Po paru minutach przyjechała karetka. Ratownik podbiegł do mnie od razu i zmierzył mi ciśnienie.
- Gdzie panią boli? - spytał po skończonym badaniu
- W dole brzucha- wyjęczałam- Ja jestem w ciąży !
- Dobra Panowie- zwrócił się do kolegów - Zabieramy ją do szpitala. Szybko !
- Co jej jest ?
- No co? - ratownik spojrzał na wujka jak na Idiotę- Rodzi- poklepał go po ramieniu
- Ciociu!- krzyknęłam przez ból- Ja nie mogę rodzić ! Jestem dopiero w 7 miesiącu!
- W 7 ?! Chłopaki szybko !

Pamiętam jeszcze tyle, że zabrali mnie do karetki i wstrzyknęli mi jakiś lek przeciw bólowy.
I tyle pamiętam....


                                                                       ~~Nathan~~

Siedziałem u siebie w pokoju i myślałem o tym co powiedziała mi Alex. W sumie miała racje. Nie powinienem tak postąpić. Powinienem iść za nią i wszystko wytłumaczyć. Nie powinienem jej okłamać... Ale chciałem właśnie uniknąć tego ! Teraz nie chce mnie widzieć... Muszę dać jej czas by ochłonęła.

Usłyszałem jakieś krzyki na dole. Zdziwiony postanowiłem sprawdzić co się dzieje. Wstałem leniwie z łóżka i zszedłem na dół. Zobaczyłem kuzynkę Oli krzyczącą na Jay'a;
- Co się tu dzieje ?
- Nathan jak dobrze Cię widzieć. On mnie nie pamięta, a Ty musisz szybko ze mną iść! - wydyszała
- Po co ?- uniosłem brwi- Alex nie chce mnie widzieć, więc nie będziesz Nas godzić- odwróciłem się i wszedłem na schodek
- Ty nie rozumiesz ! Ja nie chcę Was godzić ! Ola rodzi słyszysz ?!
- CO ??!!
- Pstro ! Chodź ze mną szybko !!
Wziąłem szybko kurtkę, założyłem buty i pobiegłem za dziewczyną.

Po 20 minutach dojechaliśmy do szpitala. Wbiegliśmy do środka i zapytaliśmy pielęgniarkę gdzie w tej chwili znajduję się moja ukochana. Po zdobyciu odpowiednich informacji pobiegliśmy pod wskazane miejsce. Pod salą zobaczyłem siedzącą na krześle załamaną Ciocię, Wujka i kuzyna Oli. Było słychać jakiś krzyk. Przerażony podszedłem do Nich;
- Dzień dobry- przełknąłem ślinę- Czy wiadomo co się dzieje?
wujek Alex podszedł do mnie i podał mi dłoń- Dzień dobry- uścisnąłem jego dłoń i posłałem blady uśmiech- Lekarz powiedział, że dzisiejszy wypadek wywołał przedwczesny poród.
Usiadłem załamany na plastikowym krześle i schowałem twarz w dłonie.
- I co teraz?
- Nie wiem Liz- objął córkę- Lekarz kazał czekać.
- Ale Tatoo... Przecież parę minut wcześniej rozmawiałam z Olą i wszystko było dobrze. Czuła się dobrze i..
- Oby wszystko było dobrze... - westchnąłem- Nie chcę ich stracić- po moich policzkach popłynęły łzy.
- Ej Nath ! - objęła mnie Ciocia-  Wszystko będzie dobrze. Będziecie szczęśliwi ! - mówiła przez łzy- We Trójkę !
- Mam  nadzieję...

Siedzieliśmy wszyscy w ciszy. W tle ciągle było słychać krzyki, które przeszywały mnie całego. Gdy ustały w drzwiach pojawił się lekarz. Zerwałem się na równe nogi;
- Panie doktorze i co z Nią?
- Pan jest...?
- Jestem Nathan Sykes. Chłopak Alex Markowiak i ojciec dziecka...
- Więc Pani Markowiak przez dzisiejszy wypadek dostała urazu miednicy. Nie dużego i nie jest on poważny, lecz wywołał przed wczesny poród.- westchnął- Wiadomo to dopiero początek 7 miesiąca więc było ciężko...
- No dobrze, ale co z Alex i dzieckiem ?! -krzyknąłem zdenerwowany
- Ma Pan Córkę- poklepał mnie po ramieniu- 46 cm i 1,5 kg i odszedł.

Nie mogłem w to uwierzyć... Nie docierało to do mnie...
Spojrzałem na Liz, która uśmiechała się szeroko;- Ej ! Nathan jesteś ojcem !
- Mam córkę... Ja mam córkę...- powtarzałem po cichu i pobiegłem w stronę pokoju lekarskiego. Zapukałem do drzwi i nie czekając na pozwolenie wszedłem do pomieszczenia;
- Panie doktorze czy z dzieckiem wszystko w porządku ?
- Tak Panie Sykes- spojrzał na mnie znad papierów- Wszystko w porządku... w miarę. Ale będzie musiała zostać u Nas w szpitalu na jakiś czas w inkubatorze. Musimy ją monitorować. 7 miesiąc to za wcześnie i nie wszystkie organy się dobrze rozwinęły i musimy dać dziecku czas na rozwijanie się. Nie oddycha jeszcze samodzielnie, ale spokojnie- poklepał mnie po ramieniu- Będzie dobrze.
- Dziękuję Panie doktorze.- uśmiechnąłem się- Czy mogę zobaczyć Alex?
- Myślę, że tak. Ale nie za długo. Pana dziewczyna jest zmęczona. To był ciężki poród dla niej.
- Dobrze, dziękuję- uśmiechnąłem się i poszedłem do rodziny.
Powiedziałem im to co przekazał mi lekarz i upewniłem, że jest w porządku. Odesłałem ich do domu, choć było ciężko ich przekonać. W końcu poszli, a ja mogłem iść do mojej dziewczyny.
Wszedłem po cichu do pomieszczenia w którym była.
Podszedłem do jej łóżka. Spała.
Wziąłem krzesło i usiadłem przy niej. Ująłem jej dłoń w ręce i delikatnie pocałowałem.

Właśnie w takiej chwili człowiek rozumie wszystkie swoje błędy. Wszystko co źle zrobił i myśli jak powinien zrobić to prawidłowo.

Nie powinienem okłamać Oli, powinienem być szczery. Powiedzieć prawdę, że to Caroline Watson. Byłem głupi...

Głaskałem delikatnie dłoń dziewczyny, gdy usłyszałem jej słaby głos;
- Nathan?
uśmiechnąłem się widząc jej zmierzwione włosy, blade policzki- Odpoczywaj Mała- usiadłem na łóżko. Przetarłem wierzchem dłoni kropelki potu z jej czoła.
- Przepraszam Nath... za moją reakcje...
- Ciii...- pocałowałem ją w czoło- To ja przepraszam, że okłamałem Cię.
- Oj już cicho- uśmiechnęła się- Pocałuj mnie
- Słucham? - uniosłem brew
- Pocałuj mnie- uśmiechnąłem się szeroko. Przybliżyłem się, dotknąłem delikatnie jej policzka i pocałowałem ją. Delikatnie. Chciałem przez to przekazać jej najwięcej uczucia jak tylko mogłem.
- Kocham Cię - powiedzieliśmy równo po skończonych czułościach
Jestem szczęśliwy. Cholernie szczęśliwy. Mam wspaniałą dziewczynę i córeczkę.

*******************************************************************************************
Cześć ;)

Jest mi przykro, że Tylko moja Lexy skomentowała, za co Ci dziękuję Kochana ;)
Liczyłam na więcej... No ale cóż... Nie zmienię tego.

Lexy poznajesz tą " Matka nadzieją głupich" ? To ty mnie tego nauczyłaś Słońce ! :p

I pojawiło się to COŚ, jak Wam się podoba? ;)

Rozdział pisany w przypływie wielu emocji...
Radości, złości i smutku... No cóż mam pewien problem z moim P. i trochę się o niego martwię...
No, ale poradzę sobie;). Muszę ;)
Z góry za to przepraszam ;)

Rozdział został tylko i wyłącznie napisany przez pewną motywację, którą znalazłam na NathanSykesPoland ;)
A mianowicie to ; http://www.youtube.com/watch?v=7E7oemWEtoA&list=HL1388609821&feature=mh_lolz

Jest to filmik jak nasz kochany Nath śpiewa ze swoją siostrą Jess ;)
Jess też ma śliczny głos, nie? :)
Jest to niesamowicie urocze i piękne :D
Widać, że się świetnie dogadują i są do siebie podobni nie ma co ! :D

Jak tam Wam nowy rok się zaczął ? Gotowe wrócić po świętach do szarej rzeczywistości ? ;)

Kocham Was i tak ;)
Wasza Kama ;)

PS. Następny pojawi się zależnie od Waszych komentarzy ;) Hmmm.... Myślę, że 3 to nie tak wiele ;)
Więc 3 komentarze = następny rozdział ;)

2 komentarze:

  1. Bardzo przepraszam, ze nie skomentowałam tamtego ale po prostu nie miałam czasu...
    Ufff jak to dobrze że Oli nic się nie stało i mają piękna małą córeczkę :>Ja już myślałam, że ona poroni
    Pozdrowienia Kochana i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahah tak Kamciu poznaję :p
    Żałuj, że nie widziałaś mojej miny jak to czytałam :p
    A co do rozdziału to widać, że jest w nim bardzo dużo emocji. Jest taki...magiczny :p Dobra jak dla mnie jest wcześnie rano, więc badź wyrozumiała :p
    Serio rozdział jest bardzo fajny :D

    Ej...problem z Twoim P.?? Miśka czy ja o czymś nie wiem? :p
    Zasuwaj do mnie na spowiedź i to już :P

    Nie martw się, ze komentarzy nie ma, wiem to wkurza, ale nie ma się co stresować :p

    Przepraszam, ze dopiero teraz komentuję :)
    Buziaki Lexy :**

    OdpowiedzUsuń